![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg37N_uDEWalc7BLz2HMMis456qknkmRfYZt2aAhz2zJzC02rFYKJx3mx-H0GQPuR07GvaAG8O4QYWfUaphSw0rfHcUICaokXCxPt8nnqCFC-IiQi8ww-xsr_Hg_x89PeqSxXG66bsPr-2z/s320/matka+001.jpg)
Nareszcie! Moje samodzielnie siadające dziecko nadaje się oficjalnie do noszenia z wyciągniętymi łapkami. Koniec mandukowej monotonii (również dlatego, że z Manduki Młoda juz wyrosła - za wąski panel i nóżki dyndają jak, nie przymierzając, w Bjornie). W ruch poszły wiązanki, kółkowe i pouche. Co za ulga :)
Dziecię życzy sobie być noszone często (na szczęście) :) więc cały mój wielki stash jest systematycznie używany.