Przelało mi się.
Wieczór już późny, siedzę przy stole, dygocąc. Kiwam się w przód i w tył, jak modelowy pacjent oddziału psychiatrycznego. Ściskam rękami boleśnie pulsującą głowę. Dałabym wszystko za jeden dzień bez dzieci.
Jeden cały długi dzień bez koncertu życzeń i zażaleń, wrzasków protestu, sfrustrowanego wycia, pisku znudzonego niemowlaka. Mamo a ona mi zabrała, łaaaaaa, oddaj, ale ona mi nie chce oddać, czemu nie mogę zjeść lodów, będę ci jęczeć jak mi nie dasz czekolady, łaaaaa, czy mogę iśc do Zosi, chcę iść, łaaaaa, kup mi barbie syrenkę, a Dawid w pseckolu mnie ugryzł, łaaaa, daj mi plasterek, popatrz to rysunek dla ciebie, i to, i tu jest tęcza i domek i tata, łaaaa, oddawaj kredkę bo nie mam jak namalować słońca, chcę namalować słońce, łaaaaaaa.
Minuta za minutą, godzina po godzinie. Warstwy decybeli oblepiają udręczony mózg. Wyżymają jak ścierkę. Przecież nigdy nie byłam przesadnie interaktywna. Wolę ciszę albo muzykę. Ciągła, nieustająca nawet na chwilę podaż dziecięcych dźwięków przyprawia mnie niemal o obłęd. Litości.
Późno już.
Czas na kilka godzin odpłynąć.
Bo jutro, o zgrozo, też jest dzień.
15 komentarzy:
Wiesz, to chyba ten dzień dziecka tak działa. Ja też dzisiaj usiadłam i łzy mi ciekły ciurkiem. Nic mi się nie chce, nawet być. Przytulam.
oby te kilka godzin choć trochę zagłuszyly chęć ucieczki bez powrotu...
Przytulam, przytulasie :*
A ja wczoraj w pracy od 8:00 do 22:00 siedzialam i tak se myslalam, ze zamiast tego moze bym jednak wolala jakies niemowlece tylki podcierac... Hm. Jak sie nie ma, co sie lubi, to sie lubi, co ktos ma. :D
Martusia, jakby macierzyńska aktywność ograniczała się li i jedynie do tyłków to bym Ci przyznała rację ;)
A jak Cię najdą takie myśli to przypomnij sobie jak Cię Klusek straumatyzował wrzaskiem ;) Kiedyś pracowałam, od 8 do północy też czasami i tak sobie myślę teraz, że mimo niechęci do siedzenia w biurze, chętnie bym za Ciebie przemęczyła te kilkanaście godzin w robocie :PPP Ale gdybyśmy się zamieniły, to założę się, że każda z nas po paru dniach uciekłaby z krzykiem do swojego życia ;)
Grass is always greener on the other side, coz there's so much shit over there to fertilize it ;)
Kaja, przytulam :* przekładam rękę z mojej klatki do Twojej i klepię po pleckach :)))
Rzufiku, dziękuję :*
Ja chcę już iść do pracy, gdziekolwiek!!! 8-10-12h poza domem w warzywniaku albo na mięsnym, ahhhh
marzenie!
Jeszcze rok, jeszcze rok, młody do żłobka, a ja w ciszy i spokoju pakuję szynkę!
LOL warzywniak to jest opcja i dla mnie :P Cisza, spokój, ziemniaki w workach, zapach kiszonej kapusty... Ach lata dzieciństwa mi się przypominają :P No to mamy plan na rozwój zawodowy ;P
Ja zaliczam zgon co dziennie...
K...mac...za przeproszeniem.Jeden wyjec bo zęby...drugi bo bunt czterolatka czy coś w tym rodzaju...Non stop ryk...Łeb pęka.Noce też mam z głowy.Nic mnie nie cieszy.Czy kiedyś będzie lepiej?
Wątpie...
Ja też wątpię, że będzie lepiej :/ Ostatnio jakoś skrzydełka mi opadły :/
Mogę tylko wirtualnie się użalić... Trzymaj się.
a ja marzę o tym by zostać bibliotekarką. Oprócz tego że dookoła mnóstwo ksiazek to na dodatek tam są takie tabliczki "CISZA!!"
Może być gorzej
mi na przykład dziś coś strzeliło w kręgosłupie i nie mogę się zginać oraz sama wstać z materaca ;/
mąż wciąż noga w gipsie,nie nosi dzieci,nie robi zakupów,nie pomaga w spacerach, nie sprząta kurwicy można dostać.
No to faktycznie zgon :(
Nie wiem jak sobie radzisz, nawet nie umiem sobie wyobrazić :(
Ja od miesiąca chodzę ze złamanym palcem u nogi, dopiero wczoraj mąż mnie zawlókł na rentgen, palec się nie zrasta, a za tydzień jedziemy do Turcji na wakacje. Hurra.
!! wakacji zazdroszczę
ale ten palec?
nie bolał?
Bolał i boli nadal, ale jakoś nie tak bardzo jak by się można spodziewać ;)
Prześlij komentarz