Namiestnik Klusiec w wieku niespełna 9 miesięcy zdecydowanie wyrósł z fotelika-kołyski. Należało go zaopatrzyć w nowy tron, co też uczyniliśmy dzisiaj.
Tron (Ramatti Venus) wygląda tak:
Jeżdżę z tyłu, wciśnięta między Anię i Matju. O ile przy kołysce górna połowa mnie miała luz, a problem był tylko z częścią gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę ;) o tyle przy nowym foteliku mam tyle komfortu co sardynka w puszce. Bardzo porządnie ściśnięta ;) Wychodząc z samochodu czuję się jak speleolog wypełzający z trudno dostępnej jaskini ;) Ach, uroki wielomacierzyństwa :)
Cóż, będzie to dla mnie silny motywator do przeniesienia się na fotel kierowcy ;)
2 komentarze:
A Zuza już nie musi?
Czego nie musi? Jeździć w foteliku? Musi :) Jeździ na podstawce, na przednim siedzeniu, na tylnym się nie zmieści :)
Prześlij komentarz