Ech, jak sie nie wiedzie to sie nie wiedzie... Przed świętami Wielkiej Nocy dowiedziałam się podczas rutynowego badania kontrolnego, że moja ciąża jest zagrożona :( Młode pchało sie na świat, a to dopiero był bodaj 26 tydzień :(
Po tygodniu było podobno gorzej, więc szybka decyzja - pessar, oszczędzający tryb życia, polegiwanie (taaa, oszczędzanie się przy energicznej dwulatce to jest dopiero sztuka). No i leki - niby nic, bo 3x dziennie Nospa Forte, ale... Już wielokrotnie spotkałam się z poglądem, że nospa brana w ciąży powoduje obniżone napięcie mięśniowe również w obrębie twarzy dziecka, co powoduje problemy ze ssaniem, a potem z mówieniem :( Neurologopedzi mają nawet określenie "dzieci ponospowe". Nastawiałam się optymistycznie na naturalne karmienie a może z tego wyjść klops. Buuu.
Prowadzę tryb życia emeryta w uzdrowisku :) Poruszam sie jak mucha w smole, nie kucam, nie siadam na podłodze, w każdym pokoju mam legowisko:) Nie podnoszę Zuzi w ogóle, nawet na przewijak sama się wdrapuje po stołku :) Najgorsze jednak są spacery. Jak Zuzia trafi na plac zabaw i zobaczy tam dzieci to trzeba ją do domu ciągnąc na siłę. Jak wytłumaczyć dwulatkowi, że mama ma skurcze i musi się natychmiast położyć (a tu jeszcze trzeba wwlec się na 3 piętro)? Musiałabym się z nią szarpać a to raczej niewskazane - Zuza jest dzieckiem słusznej postury, waży ponad 20 kilo i jest o głowę wyższa od rówieśników - walka z nią to nie zajęcie dla kobiety w 7 miesiącu ciąży, nawet tak odpornej jak ja. Więc jak wychodzimy to jestem w lekkim stresie i staram się odciągnąć młodą od osiedlowych atrakcji. A ona biedna cały czas pyta "czy pójdziemy na plat abac (plac zabaw;)?".
Pocieszam się chustami. Ostatnio dostałam Hotslinga rozmiar 5, kupiłam Vatanai Maruyamę 5metrową, myślę o zakupie chusty elastycznej. Wybór padł na Babylonię, ale nie mogę się zdecydować co do koloru. A Vega jak na złość sprowadziła nowe, cudne kolorki, które jeszcze bardziej utrudniają mi decyzję:)