czwartek, 12 lutego 2009

Lustereczko, powiedz przecie - kto ma największy tyłek na świecie?

Odkąd się wynieśliśmy ze starego mieszkania, nie mamy luster. Nic nie drażni mojego poczucia estetyki :) Ale niestety, posiadamy inne przedmioty, które bezlitośnie pchają mi przed oczy moje odbicie.
Wczoraj, na ten przykład, podczas kąpieli, niechcący rzuciłam okiem na duży, chromowany korek od wanny i zmartwiałam... Odkryłam, że mam figurę Wenus.
Tej z Willendorfu.





środa, 11 lutego 2009

Wyłaniamy się...

... powoli z mroków przeprowadzki i remontu. Jesteśmy wykończeni :)
Mieszkanie zaczyna przypominać lokal mieszkalny a nie śmietnisko, jednak dużo mu brakuje do doskonałości, a nawet do zwykłego porządku :)
Słabnąca złotówka mocno trzepie nas po kieszeni, więc w nowym mieszkaniu zastosowaliśmy  kilka rozwiązań oszczędnościowych. Na przykład w garderobie (ach, jestem posiadaczką GARDEROBY, jak to brzmi! ;) znalazły się niezwykle funkcjonalne półki na ubrania, skonstruowane z posklejanych kartonów:


Do niedawna wszędzie stały częściowo rozpakowane kartony:



Nie mamy szaf, więc wszystkie ubrania wiszące umieściliśmy chwilowo na górnym piętrze zuzinego łóżka:

Nie mamy jeszcze kuchni (i taki stan potrwa do końca lutego), przez pierwsze dwa tygodnie stała tam tylko lodówka, mikrofala,  piwniczny regał i stoły. Widok po lewej:

Widok po prawej (z braku zlewu jestem zmuszona myć gary w misce; klęcząc przy wannie w łazience):

W kuchni znalazło się też miejsce parkingowe dla wózków:


Od kilku dni mamy luksusy, podłączono nam kuchenkę gazową, więc nie jesteśmy juz skazani na fast fooda i frytki z mikrofali :)

Dzięki pomocy dzielnej Zuzi urządzanie mieszkania poszło sprawnie:

To tyle na dziś, lecę dalej sprzątać :D