- Ania odkryła kciuka, ssie go aż furczy, więc nie ma problemu ze ssaniem w chuście
- wreszcie się zorientowałam, że wiążę za ciasno... Dziecko mi się wyrywało bo sie ruszyć nie mogło. Wiążę luźniej i jest git. (A wszystko przez forum, panika mi sie udzieliła i uznałam że na pewno wiążę za luźno, oczami duszy widziałam asymetrię i sto innych nieszczęść spowodowanych moją nieudolnością, wrrr.)
Dziś udało mi się z Anią w chuście bezrykowo zrobić zakupy i przespacerować się po osiedlu.
Wieczorem natomiast, zapakowałam marudzące dziecko do chusty i przystapiłam do produkcji sałatki jarzynowej. Dziecina pogapiła się, chwilkę pokwękała i zapadła w sen. Zdążyłam jeszcze wstawić pranie, posprzątać, pozmywać... No, nareszcie zaczyna być tak jak należy :)