sobota, 12 maja 2012

Chwilo trwaj

Dobry, zajęty dzień. Cisza. Dzieci śpią. Cisza. Spożyte w Ikei pyszne kalorie spalone na rowerku, w mięśniach miłe zmęczenie. Cisza. Książka. Coś dobrego do picia. Cisza. Błogosławiony spokój.
Trwaj chwilo, jesteś piękna.

Sobotni wieczór nie może się obyć bez kołysanki :) Lecimy na repeat i uśmiechamy się ;) Chyba w końcu nauczę się hiszpańskiego :P




piątek, 11 maja 2012

To już ostatni raz, naprawdę...


Ostatni dreszczyk emocji przy klikaniu "kup". Ostatnie rozterki - "jak ja za to zapłacę?". Ostatnie męki niecierpliwości przy oczekiwaniu na listonosza. Innymi słowy - Ostatnia Chusta. Przede mną jeszcze ze dwa lata noszenia i musiałam, po prostu musiałam wykorzystać ten pretekst do spełnienia ostatniej szmacianej zachcianki ;)
Oto Didymos Geckos Sand. Najbardziej IMO udany wzór Didymosa (no, może oprócz muszelek Nautilusa).



Jaszczury szeptały mi do uszka od lat, odkąd zaposiadłam je w wersji szarej (fotka TUTAJ) i - w ataku zaćmienia umysłowego - sprzedałam. Wystąpiły jeszcze w kilku innych wersjach kolorystycznych, niektóre naprawdę cudne (Macchia na przykład). 
Gekonki Sand mają miłe mej duszy kompostowo - ziemne, nieoczywiste kolory. Są raczej cienkie, co parę lat temu nieco by mnie zniechęciło, ale teraz jest mi obojętne. Grunt to dobrze zawiązać :)
Przez dwa ostatnie lata ubyło mnie trochę, jakieś 15 kilo, dzięki czemu wystarcza mi rozmiar 6 (ulga również dla portfela ;).
Jaszczury wiążą się zgrabnie, robią mały węzełek, łatwo się dociągają, nie grzeją przesadnie no i wyglądają... och :) Stanowią idealne opakowanie dla uroczego małego chłopczyka :)
Na razie zakładam, że są absolutnie niesprzedawalne i po zakończeniu kariery zostaną przetworzone na coś. Jeszcze nie wiem na co. Może poszewki na poduszki. Albo makatkę na ścianę. Albo narzutę na fotel. Albo po prostu awangardową spódnicę :))


czwartek, 10 maja 2012

Powoli

Czas mi upływa dość powoli, więc gdzie się podziewają całe dnie? Wydaje mi się, że dopiero co otworzyłam zapuchnięte oczy a tu już wieczór i z ulgą zapadam w ciepłą pościel. Szukam sobie zajęć, żeby za dużo nie myśleć. W każdej wolnej chwili przyklejam wzrok do książki. Prześlizguję się po powierzchni życia, nie poświęcając większej uwagi niczemu. Aby do wieczora, aby do jutra. Aby się nie przejmować.

Mateo wychodzi z zapalenia spojówek, ja pomału dochodzę do siebie po infekcji gardła i zatok.

Ania powiedziała: "Kto ma żarty, ten sobie jajka stroi".
Na wypadek, gdyby ktoś nie pojął, wyjaśniam iż dziecko stwierdziło, że ten, kto żartuje = robi sobie jaja. ;)

Muzyka na dziś, z pozdrowieniem dla Małgorzatki, bo to od niej ;) Chodzę i śpiewam "Hej hej skała pęknie a zbójnicki duch nie zmięknie!" :P




I Stanisław Karpiel-Bułecka jest śliczny jak obrazek, ach... ;) Pod filmikiem na jutubie znalazłam komentarz: "To nie bułecka, to ciastecko..." Się zgadzam całkowicie :P