czwartek, 4 grudnia 2008
Nadchodzą ZĘBY
Wczoraj Ania dała z siebie wszystko. Od rana marudziła, a po południu włączyła syrenę. Ryczała równo GODZINĘ, cała była sinoczerwona od płaczu. Próbowała coś zjeść, ale wyglądało jakby nie mogła ssać, albo jakby zapomniała jak to się robi... Serce mi się krajało a ręce trzęsły. Spróbowałam chyba wszystkiego żeby ją uspokoić, ale nic nie skutkowało. Dziecko mi zaczynało wysychać, więc z braku lepszych pomysłów zapodałam jej nurofen - jak nie pomoże to przynajmniej nie powinien zaszkodzić. Po chwili Ania zaczęła cichnąć, zjadła, a ryk zamienił się w normalne jęcząco-zawodzące marudzenie.
Zajrzałam jej do buzi a tam... chyba dolne jedynki zamierzają się wydostać.
Ciekawe ile to jeszcze potrwa. martwi mnie, że młoda nie może ssać.
Zuzia była butelkowa - zęby nie zęby ale swoją porcję mleka zawsze wciągnęła i czesto wołała o dokładkę ;) Takie hece jak wczorajsza są dla mnie szokiem, przyznam. I, hmmm, kolejnym argumentem na plus karmienia butlowego ;)
poniedziałek, 1 grudnia 2008
Polska języka trudna...
Zuza od ponad roku mówi. Buzia jej się zamyka tylko podczas snu.
Mimo to nadal ma kłopoty z odmianą, czasem wymyśla prześmieszne rzeczy:
"idyłam na czworaczkach" (od "idę" czyli "szłam")
"zdejmiłam skarpety"
Ponadto nie ma tendencji do zdrabniania więc mamy takie kwiaty jak "sukiena" czy "spodeny" :)
Jak ja się cieszę, że Anka jeszcze nie gada...
Subskrybuj:
Posty (Atom)