I jeszcze jedna, bardzo stosowna:
sobota, 26 maja 2012
piątek, 25 maja 2012
Wycieczka
Średnia była dziś z przedszkolem na wycieczce.
Odbieram ją po południu i pytam:
- Byłaś dziś na wycieczce?
- Taaaak!
- Było fajnie?
- Taaak!
- To powiedz, gdzie byliście.
- W takim duzym sklepie!
Była to wycieczka do Centrum Nauki Kopernik.
Niezbadane są drogi skojarzeń czterolatka.
Odbieram ją po południu i pytam:
- Byłaś dziś na wycieczce?
- Taaaak!
- Było fajnie?
- Taaak!
- To powiedz, gdzie byliście.
- W takim duzym sklepie!
Była to wycieczka do Centrum Nauki Kopernik.
Niezbadane są drogi skojarzeń czterolatka.
czwartek, 24 maja 2012
Sen
Patrzysz, matko, na ten rozkoszny widok, pulchne nóżki i rączki, różowe usteczka ułożone w "śni mi się pierś", pyzate, zarumienione policzki... Słuchasz spokojnego posapywania i wdychasz ten jedyny na świecie, niepowtarzalny zapach niemowlaka. I wydaje ci się, że nie ma ważniejszej rzeczy na świecie niż to ciepłe, malutkie ciałko. Harmonia i spełnienie ;)
A potem dzidziuś otwiera błękitne oczęta a z usteczek jego różowych wydobywa się głos, od którego szyby w oknach drżą i obrazki spadają ze ścian ;) Czar pryska ;)
Do następnej drzemki ;)
Śpiące dziecko to jeden z najmilszych widoków na świecie :)
środa, 23 maja 2012
Siłka
Będąc wolną i bezdzietną, z radością biegałam dwa razy w tygodniu na siłownię. Niestety, wraz z pojawieniem się dzieci skończył się czas wolny. Ale nie traćmy ducha - natura dba o to, by potrzeby rodziców były zaspokajane. Między innymi potrzeba przypakowania ;)
Rano uprzedziłam Anię, że dziś NIE wracamy na hulajnodze. Wydawało mi się, ze zarejestrowała tę informację.
Przyszłam po nią do przedszkola, wychodzimy, dziecko rozgląda się i nagle...
- GDZIE JEST MOJA FULAJNOGA??!!!!
- Króliczku, dziś się spieszymy, musimy szybko iść, nie ma czasu na hulajnogę... Przecież ci mówiłam rano.
- OBIECAŁAŚ ZE WEZMIES FULAJNOGE!!!!!!
- Nie, nie obiecałam, mówiłam, że...
- JA FCE FULAJNOGEEEEE!!!!
- Córko, uspokój się, musimy iść, spieszymy się, chodź.
- JA FCE FULAJNOGEEEEE!!!! OBIECAŁAŚ!!!!
- Nie obiecy....
- JA FCEEEEEE!!!!!!
Próbowałam załagodzić sytuację, odwracając jej uwagę od problemu.
- A co robiłaś dziś w przedszkolu? Układaliście puzzle?
- NIE POWIEM CI!!!
Najwyraźniej nie zadziałało.
Uciekłam się więc do rozwiązania drastycznego.
- A może mama cię weźmie na ręce i poniesie? Poczujesz się lepiej?
- TAAAAK!
I dwadzieścia dwa kilo dziecka pojechało do domu na maminym biodrze. Ale przynajmniej spokój był. Ja tak bardzo pragnę spokoju ;)
Rano uprzedziłam Anię, że dziś NIE wracamy na hulajnodze. Wydawało mi się, ze zarejestrowała tę informację.
Przyszłam po nią do przedszkola, wychodzimy, dziecko rozgląda się i nagle...
- GDZIE JEST MOJA FULAJNOGA??!!!!
- Króliczku, dziś się spieszymy, musimy szybko iść, nie ma czasu na hulajnogę... Przecież ci mówiłam rano.
- OBIECAŁAŚ ZE WEZMIES FULAJNOGE!!!!!!
- Nie, nie obiecałam, mówiłam, że...
- JA FCE FULAJNOGEEEEE!!!!
- Córko, uspokój się, musimy iść, spieszymy się, chodź.
- JA FCE FULAJNOGEEEEE!!!! OBIECAŁAŚ!!!!
- Nie obiecy....
- JA FCEEEEEE!!!!!!
Próbowałam załagodzić sytuację, odwracając jej uwagę od problemu.
- A co robiłaś dziś w przedszkolu? Układaliście puzzle?
- NIE POWIEM CI!!!
Najwyraźniej nie zadziałało.
Uciekłam się więc do rozwiązania drastycznego.
- A może mama cię weźmie na ręce i poniesie? Poczujesz się lepiej?
- TAAAAK!
I dwadzieścia dwa kilo dziecka pojechało do domu na maminym biodrze. Ale przynajmniej spokój był. Ja tak bardzo pragnę spokoju ;)
wtorek, 22 maja 2012
Irlandzka piosenka na Euro 2012
Fejsbóg właśnie pokazał mi irlandzką piosenkę na Euro... No i proszę, kurczę blade, jak się chce to można ładnie. A nie jakieś pastewne koko sroko.
A może to tylko moja nieposkromiona słabość do irlandzkiej muzyki :) Kocham <3
W każdym razie szalenie mi się podoba :)
A może to tylko moja nieposkromiona słabość do irlandzkiej muzyki :) Kocham <3
W każdym razie szalenie mi się podoba :)
A takie tam
Ulubiony sposób Średniej na powrót z przedszkola. Przeklinam tę hulajnogę twardemi słowy, bo przez nią powrót trwa dwa razy dłużej i po drodze trafia mnie szlag.
Młody już unosi nogę, stojąc przy meblach, i uczy się balansować. Obczaił też, że zamiast klapać z rozpędu na tyłek, wygodniej i mniej boleśnie jest siadać, zginając nogi. Brawo, mój mały geniuszu! ;)
Straszny z niego wielbiciel pilotów do sprzętu. Co za szczęście, że tego towaru mamy w domu dostatek - jakieś 9 sztuk ;)
poniedziałek, 21 maja 2012
Dostałam blogonagrodę :)
Mama Szóstki nominowała mnie do One Lovely Blog Award :) Bardzo dziękuję!
A teraz powinnam nominować inne blogi do tego miłego wyróżnienia :)
And the One Lovely Blog Award goes to...
Pick & Post
i
Kajmac&Broje3
:)
Zgodnie z regułami zabawy powinnam przedstawić siebie w siedmiu obrazach jeszcze nieprezentowanych. Proszę uprzejmie :)
1. Kiedy byłam mała miałam jasny plan na życie - chciałam zostac lekarzem, wyjechać do Afryki i adoptować jakieś biedne afrykańskie dziecko. Plan się rypnął, albowiem byłam za cienka z fizyki, żeby zdawać na medycynę.
2. Brzydzę się ptaków. Przeżyłam traumę na Placu Świętego Marka w Wenecji, bo zewsząd właziły na mnie gołębie, bleee...
3. Mam lekką klaustrofobię, nawet jazda windą to dla mnie niezbyt przyjemne przeżycie. Trudne chwile przeszłam w kopalni soli w Wieliczce, zwłaszcza pod koniec, kiedy wieziono nas windą dla górników, taką typu "klatka". Groza. Prawie się udusiłam.
4. Kiedy miałam siedem lat, mama zabrała mnie i moją siostrę na wczasy w Tatry. Wysiadłam na dworcu w Zakopanem, spojrzałam na góry i... przepadłam. Spora część mojego serca została w Dolinie Małej Łąki. Między innymi ;) W górach jestem lekka jak piórko, spokojna, nieobecna duchem, doskonale obojętna na zło tego świata ;) Wędrując tam, czuję, że żyję. Nawet teraz, kiedy o tym piszę, mam przed oczami lasy i potoki, a na rękach gęsią skórkę :) Ja chcę w góry! :)))
5. Na pierwszą randkę z Najlepszym z Mężów umówiono mnie bez mojego udziału. Szukał towarzystwa do kina na Matrixa, więc życzliwe koleżanki z akademika wypchnęły mnie na ochotnika. Umówiły, pożyczyły sukienkę i buty, uczesały, umalowały i wystawiły za drzwi, z przykazaniem, żeby po filmie dać się zaprosić na pizzę i nie wracać zbyt wcześnie ;) I proszę, w tym roku już 11. rocznica ślubu ;) A tamte bilety do kina nadal mam schowane :P
6. Jestem roztrzepana, wiecznie zamyślona i mało spostrzegawcza, mam tzw. "refleks szachisty" ;) Do tego dochodzi jeszcze tendencja do samouszkodzeń - wpadam na różne rzeczy, spadam z nich albo one spadają na mnie, potrącają mnie różnorakie pojazdy - od roweru po samochody. Kilka razy na ulicy wędrowałam tak zamyślona, że weszłam centralnie na słup... Auć. Raz nawet zniszczyłam sobie w ten sposób okulary.
7. Strasznie przeklinam. Podobno damie nie wypada... Jak to dobrze, że nie jestem damą ;)
A teraz powinnam nominować inne blogi do tego miłego wyróżnienia :)
And the One Lovely Blog Award goes to...
Pick & Post
i
Kajmac&Broje3
:)
Matecznik matek
Mam zwyczaj (spece od dobrego wychowania twierdzą, że haniebny) czytać przy jedzeniu. Pasza i literatura są dla mnie nierozłączne. Strawa dla ciała i strawa dla ducha. Ostatnio duch mój cierpi na niestrawność, więc dostał pożywkę wyjątkowo lekką, zatytułowaną "Niania w Londynie". Nic specjalnego, w dodatku średniej jakości tłumaczenie, ale przyjemne do kotleta. W masie banału natrafiłam na coś, co chciałabym zacytować:
"Szedł ulicami pełnymi domów takich, jak jego dom: z wiktoriańskiej cegły, oddzielających go od matek, które tkwiąc dobrowolnie w swoich luksusowych więzieniach, zagłuszały jednostajny szum w głowach, słuchając płaczu dzieci i narzekania niemowlaków. Gdy potrzebna im była społeczność, mogły włączyć radio i doświadczyć traumy przy słuchaniu dramatycznych nowych historii o śmierci i destrukcji. Kiedy potrzebowały towarzystwa, mogły włączyć telewizor i stanąć oko w oko z perfekcyjnymi wyobrażeniami oraz reklamami stworzonymi po to, by czuły się za grube, brzydkie, śmierdzące i smutne. A kiedy robiło się tego za dużo, mogły zacząć łykać prozac i siedzieć cicho."
I jeszcze jeden:
"Josh widział teraz matki w nieco innym świetle. Zamiast patrzeć przez nie na wylot - jak to miał w zwyczaju - zorientował się, że ma ochotę kłaniać im się w pas, gdy mijały go na ulicy. I z pewnością widział też w innym świetle nianie. Jego zdaniem nianie i matki przyjęły na siebie rolę biblijnych akuszerek - milczących, niewidzialnych, ratujących życie, dających mężczyznom czas na zabijanie się nawzajem i snucie niestworzonych opowieści. Aż do tej pory uważał swoje argumenty na rzecz wyższości własnej płci za bezdyskusyjne. Jak to możliwe, że nie było kobiety Szekspira, kobiety Einsteina, kobiety Shackletona, wyliczał w barach całego Londynu na użytek dziewczyn, które wydymały wargi w udawanym gniewie. Ale teraz znał odpowiedź. Były, ale zajęte wycieraniem dziecięcych pup i malowaniem palcami."
Jako idealny komentarz do powyższego nasuwa mi się taki obrazek ;)
"Szedł ulicami pełnymi domów takich, jak jego dom: z wiktoriańskiej cegły, oddzielających go od matek, które tkwiąc dobrowolnie w swoich luksusowych więzieniach, zagłuszały jednostajny szum w głowach, słuchając płaczu dzieci i narzekania niemowlaków. Gdy potrzebna im była społeczność, mogły włączyć radio i doświadczyć traumy przy słuchaniu dramatycznych nowych historii o śmierci i destrukcji. Kiedy potrzebowały towarzystwa, mogły włączyć telewizor i stanąć oko w oko z perfekcyjnymi wyobrażeniami oraz reklamami stworzonymi po to, by czuły się za grube, brzydkie, śmierdzące i smutne. A kiedy robiło się tego za dużo, mogły zacząć łykać prozac i siedzieć cicho."
I jeszcze jeden:
"Josh widział teraz matki w nieco innym świetle. Zamiast patrzeć przez nie na wylot - jak to miał w zwyczaju - zorientował się, że ma ochotę kłaniać im się w pas, gdy mijały go na ulicy. I z pewnością widział też w innym świetle nianie. Jego zdaniem nianie i matki przyjęły na siebie rolę biblijnych akuszerek - milczących, niewidzialnych, ratujących życie, dających mężczyznom czas na zabijanie się nawzajem i snucie niestworzonych opowieści. Aż do tej pory uważał swoje argumenty na rzecz wyższości własnej płci za bezdyskusyjne. Jak to możliwe, że nie było kobiety Szekspira, kobiety Einsteina, kobiety Shackletona, wyliczał w barach całego Londynu na użytek dziewczyn, które wydymały wargi w udawanym gniewie. Ale teraz znał odpowiedź. Były, ale zajęte wycieraniem dziecięcych pup i malowaniem palcami."
Jako idealny komentarz do powyższego nasuwa mi się taki obrazek ;)
Wędrówki ludów nocną porą
No dobrze - myślę sobie - mąż wyjechany, więc całe łóżko (rozmiaru 180x230) dla mnie i Młodego. Wyśpię się, wyprostuję stare, obolałe kości ;)
Aha.
Przed północą padłam i natychmiast zasnęłam. Obudził mnie jakiś niesprecyzowany niepokój. Otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek - 1.30. Poczułam, że coś po mnie pełznie. Przyjrzałam się dokładnie i w półmroku zawisł nade mną figlarny uśmiech Średniej ;)
Mamusiu, psysłam do ciebie spać - oznajmiła.
Taaaa. Wskakuj, córko.
Położyła się koło mnie i natychmiast odpłynęła. Ja takoż, chociaż z pewnym trudem, bo zrobiło się jakby ciaśniej.
Nad ranem obudził mnie tupot drobnych stópek i sceniczny szept - mamoooo, czy mogę tutaj spać? Najstarsza nieśmiało zaczęła się mościć w nogach łóżka. Oczywiście, dziecko, masz wielkie szczęście, że matka nie jest jest przeciwniczką "łóżka rodzinnego" (preferuje zawsze łóżko indywidualne, ale jak się nie ma co się lubi...).
Po nocy spędzonej w konfiguracji "na śledzia w beczce" ledwie mogę się ruszyć. Ale jakże niska to cena za pobudkę w towarzystwie trzech radosnych uśmiechów i deszcz komplementów w stylu "jesteś najlepszą mamą na świecie!" ;)
Po cichutku mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie jednak mniej obfitować w rodzinne kontakty ;)
Aha.
Przed północą padłam i natychmiast zasnęłam. Obudził mnie jakiś niesprecyzowany niepokój. Otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek - 1.30. Poczułam, że coś po mnie pełznie. Przyjrzałam się dokładnie i w półmroku zawisł nade mną figlarny uśmiech Średniej ;)
Mamusiu, psysłam do ciebie spać - oznajmiła.
Taaaa. Wskakuj, córko.
Położyła się koło mnie i natychmiast odpłynęła. Ja takoż, chociaż z pewnym trudem, bo zrobiło się jakby ciaśniej.
Nad ranem obudził mnie tupot drobnych stópek i sceniczny szept - mamoooo, czy mogę tutaj spać? Najstarsza nieśmiało zaczęła się mościć w nogach łóżka. Oczywiście, dziecko, masz wielkie szczęście, że matka nie jest jest przeciwniczką "łóżka rodzinnego" (preferuje zawsze łóżko indywidualne, ale jak się nie ma co się lubi...).
Po nocy spędzonej w konfiguracji "na śledzia w beczce" ledwie mogę się ruszyć. Ale jakże niska to cena za pobudkę w towarzystwie trzech radosnych uśmiechów i deszcz komplementów w stylu "jesteś najlepszą mamą na świecie!" ;)
Po cichutku mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie jednak mniej obfitować w rodzinne kontakty ;)
niedziela, 20 maja 2012
Romantyczność
W domu błoga cisza, dzieci śpią snem sprawiedliwych rozbójników a matka siedzi na balkonie, chłonąc ciepłą noc. Oddaje się przy tym romantycznym myślom, do wtóru tego oto utworu muzycznego, który jak żaden inny oddaje istotę wszelkiej romantyczności.
Tuwim rządzi.
Tuwim rządzi.
Weekendowo
Małżonek wybył służbowo do pięknej Hiszpanii a ja zostałam na posterunku. Ledwie się za ojcem zamknęły drzwi a dzieci, wyniuchawszy rozluźnienie dyscypliny, z rozpędem wjechały mi na nerwy ;)
W domu sajgon, potykam się o rozrzucone zabawki, przyklejam się do zasmarowanej arbuzem podłogi, zatykam uszy, ogłuszona wrzaskiem - "Mamooooo, ona mnie bijeeeee! Mamooooo, ona mi zabieraaaa!!!". Opędzam się od litanii życzeń - "Mamo, a możemy dostać lody? Mamo, ja chcę czekolady! Mamo, a możemy dostać więcej lodów? Ale ja chcęęęęę! A co jest na obiad? A dlaczego nie chińszczyzna? A ja chcę pizzę!"
Do tego wszystkiego Matju z rosnącym zębem, glutem do pasa i mega fochem ;)
A ja chcę, żeby już był poniedziałek. Błagam ;)
Muzyczki ładnej słucham sobie, radośnie nie rozumiejąc ani słowa :P:
Żeby ocalić resztki swojego zdrowia psychicznego, zachęciłam dzieciarnię do wypasu na balkonie :)
Wieczorem tylko trzeba się będzie przejść do sąsiadki z dołu, zgarnąć pół tony zabawek, które "niechcący" i "przypadkiem" spadły do jej ogródka :)
W domu sajgon, potykam się o rozrzucone zabawki, przyklejam się do zasmarowanej arbuzem podłogi, zatykam uszy, ogłuszona wrzaskiem - "Mamooooo, ona mnie bijeeeee! Mamooooo, ona mi zabieraaaa!!!". Opędzam się od litanii życzeń - "Mamo, a możemy dostać lody? Mamo, ja chcę czekolady! Mamo, a możemy dostać więcej lodów? Ale ja chcęęęęę! A co jest na obiad? A dlaczego nie chińszczyzna? A ja chcę pizzę!"
Do tego wszystkiego Matju z rosnącym zębem, glutem do pasa i mega fochem ;)
A ja chcę, żeby już był poniedziałek. Błagam ;)
Muzyczki ładnej słucham sobie, radośnie nie rozumiejąc ani słowa :P:
Żeby ocalić resztki swojego zdrowia psychicznego, zachęciłam dzieciarnię do wypasu na balkonie :)
Wieczorem tylko trzeba się będzie przejść do sąsiadki z dołu, zgarnąć pół tony zabawek, które "niechcący" i "przypadkiem" spadły do jej ogródka :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)