sobota, 1 grudnia 2012

Każda pliszka swój ogonek chwali

Wczoraj dane mi było uczestniczyć w zebraniu rodziców, dotyczącym marnej sytuacji w klasie Zu. Kilku chłopców jest tak nieznośnych, że nauczycielka jest bezradna. Klasa integracyjna, czworo dzieci z autyzmem. Jeden z "autystów" ucieka z sali, boi się hałasu, nie chce chodzić do szkoły. I tak dalej.

Pokonał mnie tekst ojca chłopca, nazwijmy go "X", który sprawia najwięcej problemów.

"Kiedy usłyszeliśmy, że będzie tworzona klasa integracyjna, specjalnie zapisaliśmy do niej X, bo on jest taki spokojny, odpowiedzialny, opiekuńczy, chcieliśmy, żeby pomagał chorym dzieciom..."

W tym momencie rodzicom dzieci systematycznie bitych przez X szczęki opadły na stół i tam pozostały.

Kolejna sytuacja - mały biznesmen, nazwijmy go "Y" przynosi do szkoły konsolę i pobiera opłaty od kolegów, którzy chcą pograć. Matka Y, najgłośniej oskarżająca nauczycielkę o niekompetencję, poinformowana o działalności syna zrobiła wielkie oczy i zamilkła na dłuższą chwilkę. Auć. Bolało? Powinno ;)
Jednak najzabawniejsza była reakcja ojca X: "Co tu się martwić, zaradny chłopak, nikomu krzywdy nie robi!".

Pierwszy raz zderzyłam się czołowo z takim frontem ignorancji i do dziś mnie głowa boli ;)
Czy to ja jestem nienormalna czy świat schodzi na psy??


piątek, 30 listopada 2012

Błogosławiony...

Idziemy do szkoły w składzie: Zuzia, Koleżanka Zuzi 1, Koleżanka Zuzi 2 i ja.
Koleżanka 1 zrywa z krzaka małą, czerwoną kuleczkę.
Wpatruje się w nią zamyślona i nagle z namaszczeniem obwieszcza:

- To jest OWOC ŻYWOTA.

Udusiłam się ze śmiechu ;)

czwartek, 29 listopada 2012

Poezja nowoczesna - preschool edition

Średnia chodzi na zajęcia logopedyczne w przedszkolu. Przynosi do domu kartki z ćwiczeniami. W zeszłym tygodniu przyniosła coś takiego:

"Powtarzaj wierszyk, pamiętając o głosce L. Narysuj tyle lalek ile razy powtórzysz wierszyk.

(Autor nieustalony)
"Lalka i my"

Ta lalka to Lola.
A my to Ela, Ola i Tomek.
My mamy lody. Loli damy
mleko."


"Wierszyk" mnie pokonał i pozostawił w osłupieniu ;) Cóż za wspaniały przykład nowoczesnej, niekonwencjonalnej poezji ;)

środa, 28 listopada 2012

...

Jedynie słuszny utwór dla mnie na dzisiejszy dzień.

Candyyyyyy :)

Niestety nie u mnie, bo ze mnie żadna crafterka, ale u Los Miodos jest do wzięcia jedna z dwóch oldskulowych handmejdowych ekoprzyjaznych lal :)))




wtorek, 27 listopada 2012

Przydatny gadżet





Polska, mieszkam w Polsce, mieszkam w Polsceee...

Na dzień dobry wpadłam na takie cuś na fejs-zbuku.
Brawo dla pana posła. Czuję się lepiej, wiedząc, że mieszkam w kraju, rządzonym przez takich ludzi.



A tak poważnie - uciekać stąd. Zazdroszczę wszystkim tym, którzy mieli taką szansę.


poniedziałek, 26 listopada 2012

Proszę Państwa, oto MIŚ...

Nie wiem kto ustanowił Dzień Pluszowego Misia, ale myślę o nim raczej nieżyczliwie. A czemu? Albowiem przysparza mi pracy co roku, wrrr.
Na początku listopada otrzymałam z przedszkola następującą informację:

"26.11 Dzień Pluszowego Misia - tak jak w tamtym roku szkolnym, organizujemy konkurs na najładniejszego i najbardziej pomysłowego misia. Dzieci wykonują misia w domu wraz z rodzicami. W tym roku temat przewodni to "Miś, którego można zjeść". Jurorami w konkursie będą dzieci - twórca wybranego przez jury misia otrzyma nagrodę."

Cóż było robić? W niedzielny wieczór zabrałam się za wykonywanie misia w domu wraz z dzieckiem. Poszłam po najmniejszej linii oporu - zagniotłam kruche ciasto i zrobiłam misiowe ciacha. Ukręciłam lukier, wyciągnęłam kolorowe groszki i postawiłam Średnią przy stole, żeby misia ozdobiła. Działała samodzielnie, ponieważ całą moją uwagę i energię pochłaniało powstrzymywanie wyjącego Najmłodszego od ataku desantowego z powietrza na blachę z misiami.
Rezultat mógłby śmiało startować w konkursie z okazji Dnia Pluszowego Zombie ;) Ale grunt, że miała co zabrać do przedszkola.

Misiowa rodzinka zombie:


Konkursu oczywiście nie wygraliśmy (och, doprawdy nie wiem czemu :PPP ) ale misie były pyszne :P

Hardkor abstrakcyjny

W drodze do przedszkola.

Ania: A niedziękowanie pochodzi od diabła. Więc ja zawse dziękuję. Bo najwazniejse jest to, co mam w serdusku.
Ja: Oczywiście, kochanie.
Ania: A wiec co mam w serdusku?
Ja: Nie wiem, powiedz mi.
Ania: Mózg.
Ja (dusząc się ze śmiechu): Masz mózg w serduszku??
Ania (z pełną powagą): Tak. Zielony.
Ja: A skąd wiesz, że zielony?
Ania: Bo mózgi są cerwone albo zielone.
Ja: A jaki ja mam?
Ania: Nie wiem... Jaki mas ulubiony kolol?
Ja: Niebieski.
Ania: To nie mas mozgu, bo nie ma w takim koloze.

;)