czwartek, 20 października 2011

Party hard - mother edition

Mateusz był marudny cały wieczór. Zabrałam go do kąpieli i zabawiałam śpiewaniem. Na początek Pressgang (tak ze cztery razy), potem Śmiały harpunnik i 16 ton w wersji angielskiej, też ze cztery razy. Zakończyłam koncert pieśnią religijną. Mateo docenił moje wysiłki i ładnie się uśmiechał.
Wyszłam z łazienki i wpadłam na porażoną zdumieniem Zuzę:
"Mamo, czemu robisz imprezkę w łazience??"

I jeszcze raz

Frustratka jak zwykle w sedno.

poniedziałek, 17 października 2011

Ergo

Mateusz potrzebuje dużo noszenia, cała jestem obolała, waży już ponad 8 kilo. Za chustami nie przepada, więc zaopatrzyłam się w ergonomika - Ergobaby z wkładką dla noworodka. Wkładka, teoretycznie przeznaczona dla dzieci do 5 miesiąca, jest już na Mateo prawie za mała, ale jeszcze jakoś się mieścimy. Młody jest całkiem zadowolony - włożony do nosidła nie płacze (no, może trochę...), rozgląda się, potem czasem zasypia.
Jedyny zonk - główka małego obija mi się o obojczyki, bo jest akurat na odpowiedniej wysokości. Trochę go to denerwuje.

Śpi. Zabawnie wygląda, owinięty w te wszystkie bety.


Mama wreszcie może zjeść śniadanie, albo lepiej - posprzątać...


Nosidło nosidłem, ale mamę trzeba mocno trzymać, tak na wszelki wypadek:


Sprzęt kupiłam na Allegro, za śmieszną (jak na Ergo) cenę 220 zł, wkładkę za 69 zł. Jeśli to podróbka, to najlepsza, jaką widziałam w życiu, i dobrze, bo na oryginalne mnie nie stać. Zobaczymy jak będzie się spisywało po kilku praniach. Na razie jestem zachwycona - jest piękne: intensywnie niebieskie, haftowane w kolorowe kwiatki, materiał niezbyt sztywny, ale sprawiający wrażenie wytrzymałego. Starannie odszyte. O klamrach nic jeszcze nie mogę powiedzieć, zobaczę jak będą wyglądać za kilka tygodni.
Wygodny pas biodrowy. Panel malutki, niestety, ale tak już jest - większość ergonomików na rynku jest dla nas za mała. Moje dzieci rosną nienormalnie szybko. Minus - przy noszeniu z przodu nie można skrzyżować pasów na plecach (jak w Manduce), ale to niezbyt mi przeszkadza.
Zapakowane było w firmowe pudełko, miało dołączoną instrukcję na DVD i papierową. Full wypas.

Wiem, że noszenie dwumiesięczniaka w nosidle ergonomicznym (nawet z wkładką) jest mocno nieortodoksyjne, większość doradców noszeniowych odczułaby na ten widok takie wewnętrzne "fuj", ale jakoś mnie to nie martwi. Nie mam zastrzeżeń do ułożenia młodego, jest podparty tak jak trzeba, nie ma żadnych luzów, kolanka nieco niżej niż miałby w chuście, ale nie wierzę, żeby mu to zmasakrowało stawy biodrowe. Przede wszystkim włożenie go do Ergo zajmuje kilka sekund, łatwo poprawić, nie wyrywa się (przy wiązaniu wije się jak piskorz). A ja nie mam ostatnio siły na szarpaninę.