Ciągle w dwupaku. Skończył się 38 tydzień ciązy, leci 39. Co chwila ktg, często trzeba powtarzać zapis 2 razy bo młoda, jak nas podłączają do ktg, lubi się zdrzemnąć, i badanie wychodzi źle.
Coraz bardziej mam dość, tydzień temu myślałam, że większa już być nie mogę, ale byłam w błędzie. Czuję się jak wielki, nieruchawy słoń.
Zuzia od dziś do wtorku na szczęście jest u babci, więc mogę odpoczywać, przynajmniej w teorii. W praktyce niestety gorzej. Dziś na przykład był dzień otwarty na budowie, więc mogliśmy pójść i dokładnie obejrzeć oraz pomierzyć nasze nowe mieszkanie. Jeszcze o tym nie pisałam (aż sie boję zapeszyć), ale przeprowadzamy się :) Na początku przyszłego roku, jesli wszystko pójdzie dobrze, odbieramy mieszkanie. Niedaleko - dwa osiedla od nas:)
Dziś jak je zobaczyłam to dech mi zaparło - jest idealne... Wielkie, jasne, na pierwszym piętrze (i winda jest, jupi, koniec z tachaniem wszystkiego na 3 piętro po schodach!), no i bez skośnych sufitów. Nasze obecne skosy są piękne, niesłychanie romantyczne, ale ciężko upierdliwe jak się ma ponad 180 cm wzrostu :)
Oczywiście nic za darmo - w czwartek podpisaliśmy umowę kredytową na niewyobrażalnie morderczą sumę, o której boję się nawet myśleć:( Czeka nas bardzo kiepski rok, kompletnie bez kasy. Co zaskutkuje u mnie np przymusowym chusto-odwykiem :) Może to i dobrze;)
sobota, 21 czerwca 2008
środa, 18 czerwca 2008
No to czekamy
Dziś rano rozstałam się z pessarem. Spełnił swoje zadanie wyśmienicie - po zdjęciu okazało się że rozwarcie jest niewielkie. Mogę tak sobie pochodzić i do terminu.
Dziś znowu ktg, zapis wyszedł dziwny - tętno Młodej skakało az do 180. Jutro mam się stawić na kolejny zapis, mam nadzieję, ze już wszystko będzie w porządku.
Jestem pioruńsko zmęczona, spałabym i spała, do tego coraz bardziej się denerwuję - czy przyjmą mnie w wybranym szpitalu, czy akurat moja mama będzie mogła zająć się Zuzą, czy nie będzie komplikacji, czy będę wiedziała że to już... Najchętniej zwinęłabym się w kłębek gdzieś w kącie, zasnęła i obudziła już po wszystkim.
Dziś znowu ktg, zapis wyszedł dziwny - tętno Młodej skakało az do 180. Jutro mam się stawić na kolejny zapis, mam nadzieję, ze już wszystko będzie w porządku.
Jestem pioruńsko zmęczona, spałabym i spała, do tego coraz bardziej się denerwuję - czy przyjmą mnie w wybranym szpitalu, czy akurat moja mama będzie mogła zająć się Zuzą, czy nie będzie komplikacji, czy będę wiedziała że to już... Najchętniej zwinęłabym się w kłębek gdzieś w kącie, zasnęła i obudziła już po wszystkim.
wtorek, 17 czerwca 2008
Jupi
O cudzie - udało mi się odebrać już dziś wynik badania z Karowej :) Wiadomość dnia - kwasy żółciowe w normie - wszystko wskazuje na to że to nie cholestaza! Jejku, jak mi ulżyło...
Od dwóch dni mam skurcze przepowiadające - boli brzuch, krzyż, pachwiny i nie mogę się ruszać :) Zwłaszcza w nocy jest to upierdliwe, bo się budzę i nie mogę zasnąć. A ponoć taki stan może potrwać i dwa tygodnie. Z jednej strony to dobrze ze jeszcze trochę, bo myśl o porodzie zaczyna mnie napawac lekkim niepokojem;) a z drugiej - mam już dość. Chętnie bym się rozpakowała i odzyskała względną sprawnośc fizyczną.
Od dwóch dni mam skurcze przepowiadające - boli brzuch, krzyż, pachwiny i nie mogę się ruszać :) Zwłaszcza w nocy jest to upierdliwe, bo się budzę i nie mogę zasnąć. A ponoć taki stan może potrwać i dwa tygodnie. Z jednej strony to dobrze ze jeszcze trochę, bo myśl o porodzie zaczyna mnie napawac lekkim niepokojem;) a z drugiej - mam już dość. Chętnie bym się rozpakowała i odzyskała względną sprawnośc fizyczną.
poniedziałek, 16 czerwca 2008
niedziela, 15 czerwca 2008
Chyba jestem zdrowa :)
Wczoraj odebrałam wyniki badań, m.in. transaminaz (wątroba). Spadły i są już w normie:) Więc najprawdopodobniej nie mam cholestazy, co mnie bardzo cieszy.
Ale, żeby nie było zbyt różowo - wyszło słabe ktg. Na tyle słabe, że trzeba było je powtórzyć po solidnym posiłku. Jako, że jestem na diecie cukrzycowej, solidny posiłek spowodował kompletne rozchwianie cukrów... Od wczoraj walczę z jedzeniem, usiłując przywrócić stan równowagi, ale z miernymi skutkami. Następne ktg mam już w środę, jeśli znowu każą mi się najeść cukru to nie wiem co zrobię :(
A z innych newsów - Zuzia spędziła noc u babci w Wyszkowie. Po raz pierwszy w swoim dwuipółetnim zyciu była bez mamy. Zadzwoniłam wczoraj zapytać jak sobie radzi, to była tak zajęta zabawą, ze nie chciała ze mną nawet pogadać przez telefon :) Nie wiem czy zauważyła, że rodziców nie ma :) Więc z czystym sumieniem zajęłam się odpoczywaniem. W domu panuje cudowna cisza i spokój. Musimy to kiedyś powtórzyć :)
Ale, żeby nie było zbyt różowo - wyszło słabe ktg. Na tyle słabe, że trzeba było je powtórzyć po solidnym posiłku. Jako, że jestem na diecie cukrzycowej, solidny posiłek spowodował kompletne rozchwianie cukrów... Od wczoraj walczę z jedzeniem, usiłując przywrócić stan równowagi, ale z miernymi skutkami. Następne ktg mam już w środę, jeśli znowu każą mi się najeść cukru to nie wiem co zrobię :(
A z innych newsów - Zuzia spędziła noc u babci w Wyszkowie. Po raz pierwszy w swoim dwuipółetnim zyciu była bez mamy. Zadzwoniłam wczoraj zapytać jak sobie radzi, to była tak zajęta zabawą, ze nie chciała ze mną nawet pogadać przez telefon :) Nie wiem czy zauważyła, że rodziców nie ma :) Więc z czystym sumieniem zajęłam się odpoczywaniem. W domu panuje cudowna cisza i spokój. Musimy to kiedyś powtórzyć :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)