środa, 2 kwietnia 2014

Lekcja pokory

Zepsuła się nam zmywarka :) Dopóki pan magik od zmywarek nie przyjedzie i nie naprawi, jestem odpowiedzialna za mycie garów.


O innych, wiekszych, problemach nawet nie chce mi się myśleć.

wtorek, 1 kwietnia 2014

...



Jestem tak zmęczona, że gaśnie we mnie iskra rozumu. A może już dawno zgasła, a może jej nigdy nie było. No tak, gdyby w mojej głowie błysnęło kiedykolwiek coś w rodzaju iskry rozumu, nie byłoby mnie tutaj.

Co mnie tak męczy. Przecież nic nie robię całymi dniami, tak usłyszałam. I jestem tak zmęczona, że sił starcza tylko na zamknięcie oczu i szybkie spłukanie tabletki łykiem wody. Nie bronię się, myślę o tym, że chyba dobrze być samemu i wszystko sobie zawdzięczać. I nie musieć przekonywać ani udowadniać, ani walczyć. Ani prosić.


Wydaje mi się, że wzywa mnie radykalny feminizm.

niedziela, 30 marca 2014

Mamy Kangurzycy walka z góry przegrana

Osiągnąwszy kształt i rozmiary płetwala błękitnego, popatrzyłam w lustro i powiedziałam sobie "NIE". (Który to już raz...)

A tak naprawdę nie patrzyłam w lustro, bo nie mogłam znieść tego co widzialam ;). Patrzyłam na fejsbuka, gdzie co chwila wyłaziły mi motywacyjne posty Ewy Chodakowskiej. Otóż ma ona zwyczaj wrzucać na walla zdjęcia metamorfoz - "przed" i "po". Bardzo inspirujące. Więc ja też zachciałam. Zwłaszcza, że co druga koleżanka ćwiczy i dietuje. A ja siadywam z książką, paczką nachos i wiaderkiem serowego sosu. Spłukując to wszystko piwem. No jak tak można, wstyd i żal.

Rozpoczęłam więc akcję "jem zdrowo". Zero słodkości, zero fast fooda, zero alkoholu, minimum węglowodanów, dużo warzyw, bleeeee.
Trwa to około trzeci tydzień. Wprawdzie owszem, jest mnie jakby nieco mniej, ale...

Mam sny.

Noc w noc śnią mi się czekoladowe ciasta z kawałkami czekolady i czekoladową polewą. Czekoladowe suflety, delikatne jak puch. Słoje Nutelli tak wielkie, że od samego patrzenia przybywa sześć kilo i trzy centymetry w dupie. Wielopiętrowe hamburgery z chrupiącym bekonem. Talerze frytek z majonezem (belgijski zwyczaj jadania frytek z majonezem uważam za jedno z największych osiągnięć ludzkości). Ociekające tłuszczem golonki, spoczywające na mout everestach duszonej kapusty. Reese's Peanut Butter Cups. Batoniki. Bita śmietana. Czekolada z orzechami. Makaron ze śmietanowym sosem, salami i toną sera. Onion rings. Grillowane żeberka. Grillowany boczek. Boczek...
Do tego skrzynki piwa. I prawdziwa, słodzona Pepsi.

W snach nie jem... Nie jem, tylko wpierdzielam :D Pochłaniam każdą ilość wyśnionych pyszności, odczuwając wyśnione przerażenie i wyśnione wyrzuty sumienia ;)

Budzę się zlana potem, w stanie lekkiej paniki i ciężkiego wygłodzenia :D Oddycham z ulgą i pędzę do lodówki. Rzucam się na selera naciowego z odtłuszczonym jogurtem, żeby chociaż trochę zagłuszyć bezlitosne ssanie w żołądku :D

Wprawdzie mam jakies tam efekty, co działa motywująco, ale nie wiem jak długo zniosę te tortury :D Jeszcze tylko 6 kilo.
Brzmi jak wieczność ;)