Trudno mi uwierzyć, że są na świecie ludzie, którzy budzą się szczęśliwi, silni i pełni energii, gotowi na następny cudowny dzień. Sama po obudzeniu czuję się jak króliczek z reklamy Duracella, ten używający Innych Baterii. Albo jak nakręcana zabawka z pękniętą sprężyną.
Ania przyszła dziś do mnie o 3 rano i zaczęła krzyczeć, że chce misia bo miś się zgubił, mamooo znajdź misiaaaa!!!. Nie dała się uspokoić. Nie, żebym spała, oczywiście, że nie, jednakowoż krzyki dziecka o tej porze stanowią co najmniej drobną nieprzyjemność, zwłaszcza dla kogoś, kto skulony pod kołdrą usiłuje opanować dygot i resztkami woli zmusić łomoczące serce do przejścia na normalny tryb. Jestem Matką, więc wytoczyłam się z łóżka i poszłam po misia. "Poszłam" to pewne uproszczenie, bo, nie mogąc polegać na uginających się nogach, przemieszczałam się na czworaka. Tak Panie i Panowie, macierzyństwo to sama słodycz i satysfakcja, toż to oczywista oczywistość, serwowana przez kolorowe gazetki i odmóżdżające poranki telewizyjne, połykana skwapliwie przez ludzi głodnych jakiegoś sensu.
Wrzask dziecka, szczególnie w środku nocy, to potężna broń. Trzeba sporo siły, żeby się mu przeciwstawić, a skąd ma brać siłę ktoś kto czuje się jak obdarty ze skóry? Zrobisz wszystko, żeby tylko był spokój. Jesteś zakładnikiem własnej słabości. Dajcie mi wszyscy święty spokój, niech zniknę, niech już nie będzie nic, tylko cisza i bezruch.
Przydałoby mi się znieczulenie, niestety, wszelkie popularne sposoby, od piwa po blunty, są aktualnie dla mnie niedostępne ;) Telewizji nie lubię, pozostaje internet. I wyobraźnia, ale to niebezpieczny narkotyk, łatwo można przesadzić i robi się jeszcze gorzej :( Co z tego, kiedy wygląda na to, że jestem uzależniona :/
Ach, no przecież jeszcze Neospasminę mam... W szafce zapas, którym można by uśpić średniego słonia :) Trochę pomaga, na jakiś czas ręce przestają się trząść.
Notkę tę pisałam dokładnie 5 godzin, w kilkuminutowych przerwach między podawaniem jedzenia (czy mogę kanapkę z miodem? proszę, proszę, PROOOSZĘĘĘĘ!!!!!!), picia (nie nie to, ja chcę soczku! soczkuuuuu!!!), zmienianiem pieluch, sprzątaniem, noszeniem, pocieszaniem, wycieraniem nosów i tyłków, całowaniem obtłuczonych części ciała, przebieraniem, czyszczeniem plam, podawaniem zabawek, rozsądzaniem ważkich sporów (mamooo, ona mi zabiera!) oraz czynnościami domowymi. To informacja dla tych, którym mogłoby się wydawać, że mam mnóstwo czasu. Otóż nie mam.