Leżę na podłodze, na brzuchu i zdycham. Cóż to za atrakcja dla drobnych dziecięcych stópek :) Zuzia łazi mi po plecach, nagle zachwiała się i łup, usiadła mi z rozmachem na nerkach.
Ja (protestująco): Zuza, ale nie skacz po mnie, zrobisz mi krzywdę, mama się popsuje i nie będzie już mamy!
Zuzia (z niefrasobliwym usmiechem): Jak ty sie popsujesz to pojawi sie nowa mama!
Ot i cała filozofia Dziecka Epoki Konsumpcjonizmu.