Ania ma próchnicę. Na dwóch zębach. Jaka szkoda, że przy ostatnim lapisie (luty 2010) nikt w klinice nie powiedział mi, że lapis trzeba powtarzać co 3 miesiące. Nie miałam pojęcia i poszłam z Anią na kontrolę dopiero tydzień temu. Lapis oczywiście już dawno się wypłukał, cudem próchnica nie rozniosła się po całej paszczy i zainfekowane są nadal tylko dwa zęby. Jednakowoż jeden z nich był tak wyżarty, że trzeba było borować.
Kto był z dwuipółletnim dzieckiem w takiej sytuacji, wie co to znaczy. Mnie na samo wspomnienie łapią drgawki, więc nie będę się wdawać w szczegóły. W każdym razie, pacjentka przeżyła, ja również, do zęba założono tlenek cynku, z poleceniem uzupełniana co trzy miesiące, do momentu aż pacjentka da sobie dokładnie wyczyścić ząb i założyć plombę.
Na ścianie gabinetu wisiał plakat z Myszką Elinką (na górze, dla niebędących w temacie, poglądowa fotka tejże, znaleziona w sieci) . Gdy tylko namierzyło go moje wychowane na MiniMini dziecię, radośnie zawołało -" OOOO, mama, pać, Stewart Malutki!!! Ciem Stewarta!!!". Pan doktor, wielce ubawiony, obdarował Anię książeczką z wierszykiem o Myszce Elince, którą to książeczkę oglądamy i czytamy jakieś czterdzieści razy dziennie.