Jutro się kończy 39 tydzień i nadal nic. Tylko brzuch coraz większy, coraz bardziej boli i coraz trudniej się ruszać. Najgorsze jest to czekanie - dla mnie okropny stres. Należę do ludzi, którzy lubią mieć wszystko uporządkowane, zaplanowane i przewidziane, a tu się tak nie da, niestety:) Nieprzewidywalność mnie przeraża.
Wczoraj doświadczyłam po raz pierwszy w życiu "syndromu wicia gniazda" :) Tak przemożnej chęci, wręcz przymusu porządkowania, wyrzucania, ustawiania nie czułam jeszcze nigdy w życiu... Co te hormony robią z człowiekiem:) No, ale przynajmniej ogarnęłam z grubsza mieszkanie, poprasowałam stos, który czekał na litość już ze trzy tygodnie i uporządkowałam walające się wszędzie dokumenty.
Jutro znowu ktg.