Po prostu nie mogłam mu sie oprzeć. Od dawna tęskniłam za indio, i skusił mnie wreszcie. Do tego marzyłam o wypróbowaniu chusty z wełną - ponoć doskonałe na lato. No i mam - dwa w jednym.
Nie wiem czego sie spodziewałam, szczerze mówiąc... Chyba czegoś o fakturze góralskich skarpetek;) A tu niespodzianka - chusta bardzo delikatna, gładka, jakby bardziej "płaska" od mojego poprzedniego indio z czystej bawełny. Chłodna w dotyku i na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na jej związek z wełną :D Nie wytrzymałam, zamotałam się "na sucho". Jejuuu, jak mi brakuje noszenia:)
A oto on w różnym oświetleniu (zdjęć w akcji z przyczyn wiadomych nie będzie, musicie poczekać na narodziny Chuściocha:):