poniedziałek, 4 lutego 2008

Wychowanie religijne

Wczoraj zdecydowaliśmy się zaryzykować pójście całą rodziną do kościoła - pogoda była ładna, Zuza mogła sobie latać wokół budynku, nie wadząc nikomu i niespecjalnie przeszkadzając spragnionym duchowych przeżyć rodzicom w odbiorze Mszy. Biegała sobie spokojnie od taty (stał wewnątrz kościoła) do mamy (stałam na zewnątrz). Z zaciekawieniem obserwowała nasze poczynania.
Kiedy wszyscy klęczeli, Zuza dosyć zdziwiona podeszła do mnie i z zadowolonym uśmiechem też uklękła obok. Profesjonalnie, na dwa kolana. Aż spuchłam z dumy, że mam takie pobożne i grzeczne dziecko;)
Jakiś czas potem Zuzina zaobserwowała słodkiego bobasa w wózku, kręciła się koło niego, przyglądała się, podchodziła, odchodziła, aż w końcu posznurowała prosto do niego i... bach. Uklękła przed nim. Profesjonalnie, na oba kolana :D
Nie wiedzieć czemu poczułam się zakłopotana;)

1 komentarz:

Marta pisze...

man, I just read this one today! Ale she urechotalam!
It's a pleasure to read you -- I read it outloud to Danny. Brings back memories...