Wybrałam się wczoraj z dziewczynkami na spacerek, coby je przewietrzyć. I siebie, bo od wrzasków pękała mi głowa.
Zuzia poobserwowala sobie florę (na osiedlowym ogrodzeniu):
i faunę (na kanałku, który płynie parę metrów od naszego bloku) :
Ania, pozbawiona w swojej Emmaljundze jakichkolwiek wizualnych atrakcji, posiłkując się kciukiem zapadła w sen:
A Zuzia przystąpiła do taplania się w kałuży ;)
i tarmoszenia elementów lokalnej roślinności:
Po relaksującym spacerze nadszedł czas na pożyteczne zajęcia. Tutaj - łamanie mamusinych nowych konopii ;)