sobota, 28 kwietnia 2012

Żadna kobieta nie da ci tego co mogą dać ci klocki Lego

Najlepszy z Mężów najwyraźniej zadumał się nad głębią znaczeń tej sentencji i zaopatrzył się w zestaw Lego Mindstorms. Już się nie mogę doczekać co razem z Zuzą wyprodukują, a pomysłów jest ponoć wiele :)  Spodziewam się spektakularnych efektów, jako że Małżonek wyedukował się był na kierunku "Automatyka i Robotyka" ;) Jeśli mogę mieć sugestię - Najdroższy, nie zechciałbyś skonstruować robota, który wyręczyłby mnie na przykład w prasowaniu? :P

Jutro, punktualnie o godzinie 13.00 ten oto sympatyczny młody człowiek



zostanie ochrzczony :) Stół pożyczony (dzięki Bogu za sąsiadów), szarlotka upieczona, tort się chłodzi w lodówce, jutro muszę uczynić jedynie obiad na  9 dużych i 4 mniejszych osób.
Mam nadzieję, że Młody stanie na wysokości zadania i zachowa się przyzwoicie ;)

To ulubiona zabawa:


Jeśli ktoś już łapie za słuchawkę, by zawiadomić opiekę społeczną, śpieszę uwiadomić, że klapki są czyste i nowe i dziecięciu bynajmniej nie grozi niebezpieczeństwo ;)

Ździebko jestem spięta, więc idę się relaksować, między innymi przy muzyce:




piątek, 27 kwietnia 2012

Powrót szmaty


Przeprosiłam się z chustowaniem. Matju już ciut za mocno wystaje z Ergo, do Nubika jest jeszcze za mały, a nosić wszak trzeba. Od chust nie ma ucieczki, to droga w jedną stronę :P
Okazało się ponownie, że z wiązaniem jest jak z jazdą na rowerze - kiedy raz się nauczysz, ruchy wykonują się same i po latach przerwy udało mi się sprawnie wyprodukować całkiem wygodny plecak z krzyżem i chestbeltem. Mat był zachwycony, piszczał i skakał na mamusinych plecach. Jednak widać od razu, że był nosidłowany a nie szmacony ;) nie współpracuje tak ładnie jak Ania w jego wieku. Zupełnie inaczej się układa, jest sztywniejszy i bardziej, hmmm... niezależny ;) Ale to kwestia przyzwyczajenia, jeśli będzie mi się chciało wiązać częściej, Kluś na pewno się przystosuje.
Nosiłam w Zarze Choco, bardzo wygodna (ach te niepodkładane brzegi, mam do nich szczególną słabość), ale dość szorstka i trudno się dociąga. Coś za coś oczywiście - jest czepliwa i raz dociągnięta trzyma na mur.

You talkin' to me?! :P

Like a boss...


Mama ma włosy, w sam raz dla małych rączek, pociągajmy sobie:



Jestem taki uroczy... ;)


Cień


Są takie poranki, kiedy chcesz tylko zwinąć się w kłębek pod kołdrą i zapomnieć, że masz życie.
Są takie dni, przez które brniesz z syzyfowym wysiłkiem, a rzeczywistość, nieważne dobra czy zła, stawia opór.
Są takie noce, kiedy zmęczenie ciąży jak ołowiany pancerz, ale nie możesz zmrużyć oka, walcząc ze sobą, samotnością, wyczerpaniem, zniechęceniem i smutkiem.




Ten oto sympatyczny kawałek mam ustawiony na  repeat. Chester wrzeszczy za mnie, sama lepiej bym tego nie ujęła.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Gekonim krokiem

Matju wytrwale się przemieszcza. Obce mu są psychiczne ograniczenia, które, swego czasu, wiązały rączki jego starszych sióstr - w przeciwieństwie do nich Młody nie boi się wyjść z pokoju. Szaleje w korytarzu, rozrzucając buty, szaleje w kuchni, ogryzając łuski z cebuli i wybebeszając kosz na śmieci.
Porusza się w ten prześmieszny sposób, który od zawsze kojarzy mi się z gekonem albo waranem :) Radzi sobie znakomicie zarówno na powierzchniach ślisko-jezdnych (kafelki) jak i szorstko-stopujących (dywany).




Ja jeszcze żyję, ku swemu własnemu zdziwieniu ;) 



wtorek, 24 kwietnia 2012

Mać...

... czyli po staropolsku "matka".
Nader często wyglądam jak pani z obrazka poniżej. Na przykład dzisiaj.


Chciałoby się zakrzyknąć - ***** mać... mać... mać... mać....

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Update

Pojawiam się i znikam, i znikam, i znikam... Nękają mnie trudności, o których opowiem innym razem. Dziękuję za troskę i wszystkie pytania o zdrowie i samopoczucie :) Jeszcze żyję ;)
Tymczasem pozwolę sobie w skrócie opowiedzieć co u nas:
Zuzia straciła trzeci ząb, rozbraja wszystkich szczerbatym uśmiechem. Wróżka Zębuszka cierpi na sklerozę, więc zapomniała zajrzeć pod zuziną poduszkę i wymienić siekacza na dwuzłotówkę. Wyobraźcie sobie rozczarowanie biednego dziecięcia, kiedy rano nie znalazła pieniążka... Na szczęście Wróżka miała w portfelu stosowną monetę, więc kiedy dziecina poszła rankiem myć pozostałe zęby, wymiana została co prędzej dokonana. Na pociechę Zu dostała piękną skarbonkę i niedbalstwo Wróżki poszło w niepamięć.


Mateo jest samobieżny. Ruszył w ten weekend. Drżyjcie książki na półkach, miejcie się na baczności płyty! Oto nadchodzi Niszczyciel!
Porusza się jeszcze sztywno i niezgrabnie, ale szybko nabiera wprawy. Nieomylny niemowlęcy instynkt naprowadza go bezbłędnie na takie przedmioty jak kable, piloty od TV, kosze na śmieci, torby z proszkiem do prania, worki ze śmieciami, skrzynki z narzędziami oraz gniazdka elektryczne. Każdą napotkaną rzecz Matju usiłuje spożytkować niezgodnie z przeznaczeniem czyli najczęściej przewrócić, rozszarpać i zjeść. W dowolnej kolejności.
W wannie mógłby zamieszkać na stałe, pod warunkiem, że udostępnimy mu ukochane gumowe samochodziki. Rządzi Lightning McQueen, znany dziewczynkom po polsku jako "Bzybzak Mak Kłin".


 Zu bardzo lubi zajmować się braciszkiem i codziennie pomaga przy kąpieli. Podaje mu zabawki, myje plecki i pilnuje, żeby się nie przewrócił.


Zuza nauczyła się robić zdjęcia. Ulubionym obiektem do fotografowania jest oczywiście Matju. Siostra biega za nim z aparatem i pstryka tony fotek, zapychając notorycznie kartę pamięci. Mat znosi zainteresowanie ze stoickim spokojem.


Rodzeństwo umie bawić się zgodnie, chociaż niekoniecznie cicho...


Mat olewa zabawki i najchętniej zajmuje się dorosłymi sprawami. Tu usiłuje pomóc tacie poskładać ikeowe szafki na buty.


Raczkowanie chyba mu nie wystarcza, bo usiłuje podnosić się na rękach i nogach. Przy meblach często klęka i sięga jak tylko może najwyżej, ściągając co się da.


Ania zaskoczyła mnie niedawno informacją:

"A ja jestem żoną Dawida, bo go lubię!". Dawid to kolega z przedszkola. Wygląda na to, że doczekałam się zięcia. Ach, nie wiem czy jestem gotowa...

Zuzia edukuje się w dziedzinie biologii:

"Klatka piersiowa jest po to, żeby chronić serce, bo jakby jej nie było to jakby ktoś upadł, to serce by się uszkodziło i przestało pompować i krwinki by się zatrzymały i ludź by się przewrócił. Dlatego trzeba dbać o szkielety. Jak szkielety spotkają człowieka, to chcą zdjąć skórę z ciała człowieka i same założyć."

Najwyraźniej wiedza encyklopedyczna nabyta w szkole lekko się wymieszała z treściami z Cartoon Network.

Ania, posłyszawszy szkieletowe rewelacje, podjęła polemikę:

"Nie, Zuzia! Nasze szkielety nie rozbierają naszych skór! Są przyczepione!"

No właśnie. Są przyczepione i niech tak na razie zostanie :) Tym optymistycznym akcentem...

Pozdrawiam :)