Pojawiam się i znikam, i znikam, i znikam... Nękają mnie trudności, o których opowiem innym razem. Dziękuję za troskę i wszystkie pytania o zdrowie i samopoczucie :) Jeszcze żyję ;)
Tymczasem pozwolę sobie w skrócie opowiedzieć co u nas:
Zuzia straciła trzeci ząb, rozbraja wszystkich szczerbatym uśmiechem. Wróżka Zębuszka cierpi na sklerozę, więc zapomniała zajrzeć pod zuziną poduszkę i wymienić siekacza na dwuzłotówkę. Wyobraźcie sobie rozczarowanie biednego dziecięcia, kiedy rano nie znalazła pieniążka... Na szczęście Wróżka miała w portfelu stosowną monetę, więc kiedy dziecina poszła rankiem myć pozostałe zęby, wymiana została co prędzej dokonana. Na pociechę Zu dostała piękną skarbonkę i niedbalstwo Wróżki poszło w niepamięć.
Mateo jest samobieżny. Ruszył w ten weekend. Drżyjcie książki na półkach, miejcie się na baczności płyty! Oto nadchodzi Niszczyciel!
Porusza się jeszcze sztywno i niezgrabnie, ale szybko nabiera wprawy. Nieomylny niemowlęcy instynkt naprowadza go bezbłędnie na takie przedmioty jak kable, piloty od TV, kosze na śmieci, torby z proszkiem do prania, worki ze śmieciami, skrzynki z narzędziami oraz gniazdka elektryczne. Każdą napotkaną rzecz Matju usiłuje spożytkować niezgodnie z przeznaczeniem czyli najczęściej przewrócić, rozszarpać i zjeść. W dowolnej kolejności.
W wannie mógłby zamieszkać na stałe, pod warunkiem, że udostępnimy mu ukochane gumowe samochodziki. Rządzi Lightning McQueen, znany dziewczynkom po polsku jako "Bzybzak Mak Kłin".
Zu bardzo lubi zajmować się braciszkiem i codziennie pomaga przy kąpieli. Podaje mu zabawki, myje plecki i pilnuje, żeby się nie przewrócił.
Zuza nauczyła się robić zdjęcia. Ulubionym obiektem do fotografowania jest oczywiście Matju. Siostra biega za nim z aparatem i pstryka tony fotek, zapychając notorycznie kartę pamięci. Mat znosi zainteresowanie ze stoickim spokojem.
Rodzeństwo umie bawić się zgodnie, chociaż niekoniecznie cicho...
Mat olewa zabawki i najchętniej zajmuje się dorosłymi sprawami. Tu usiłuje pomóc tacie poskładać ikeowe szafki na buty.
Raczkowanie chyba mu nie wystarcza, bo usiłuje podnosić się na rękach i nogach. Przy meblach często klęka i sięga jak tylko może najwyżej, ściągając co się da.
Ania zaskoczyła mnie niedawno informacją:
"A ja jestem żoną Dawida, bo go lubię!". Dawid to kolega z przedszkola. Wygląda na to, że doczekałam się zięcia. Ach, nie wiem czy jestem gotowa...
Zuzia edukuje się w dziedzinie biologii:
"Klatka piersiowa jest po to, żeby chronić serce, bo jakby jej nie było to jakby ktoś upadł, to serce by się uszkodziło i przestało pompować i krwinki by się zatrzymały i ludź by się przewrócił. Dlatego trzeba dbać o szkielety. Jak szkielety spotkają człowieka, to chcą zdjąć skórę z ciała człowieka i same założyć."
Najwyraźniej wiedza encyklopedyczna nabyta w szkole lekko się wymieszała z treściami z Cartoon Network.
Ania, posłyszawszy szkieletowe rewelacje, podjęła polemikę:
"Nie, Zuzia! Nasze szkielety nie rozbierają naszych skór! Są przyczepione!"
No właśnie. Są przyczepione i niech tak na razie zostanie :) Tym optymistycznym akcentem...
Pozdrawiam :)