sobota, 24 stycznia 2015

Alien-nacja

Czarną dziurę, która aktualnie mnie wsysa, sponsoruje słowo "obco".
Nie mam doświadczeń emigracyjnych. Nie wiem jak to jest być obcym w obcym kraju, ale wiem jak to jest być obcym w swoim. Kraju również.
Jechałam dziś z uczelni, najpierw tramwajem, potem autobusem. Patrzyłam na ludzi wokół. Z przodu po lewej pan w ciemnej kurtce, zza kołnierza której wystaje gruby, włochaty golf. Na garbatym nosie hipsterskie okulary. W uszach słuchawki. Obok niego dziewczyna w zielonym berecie, poplątane ciemnobrązowe włosy, na ramieniu plecak. Za nimi babcia z kraciastą torbą. Mama z dwojgiem spokojnych dzieci. Pan z wąsami, który jest miły ale, wnioskując po zapachu, ostatni raz kapał się w okolicach października. I ktoś jeszcze i ktoś dalej i ktoś obok. Każdy z nich to osobne uniwersum, sieć uczuć, marzeń, przywilejów, zależności, znajomości i zobowiazań. Każdy z nich to osobne drzewo życia z dziesiątkami gałęzi.
Mnogość wewnątrzautobusowych światów zgniotła mnie dosłownie i w przenośni. Wciśnięta między ludzi, mieszkanców tego samego kraju, tego samego miasta, mówiących tym samym językiem, byłam zupełnie, absolutnie sama. Tak jak każdy z nich.
Obcy obcemu, przybysz z innej planety. Jak drzewa w lesie, obok siebie ale nie razem, nigdy razem bo prawdziwe razem jest zwyczajnie niemożliwe.
 Nie poznasz moich myśli, a ja nie poznam twoich. Oglądasz kawałek mojego istnienia a ja kawałek twojego. Jak w telewizji. I tak samo jak z telewizją, nie poświęcamy zbyt wiele czasu na myślenie o tym co tam się dzieje kiedy odwracamy oczy od ekranu.
Nasze życia mogą mieć punkty styczne - spotkamy się w sklepie, w pracy albo na ulicy. Porozmawiamy przez telefon. Podamy sobie ręce, Wyślemy sobie wiadomości. Możemy spędzać razem czas, albo się unikać. Możemy nawzajem zauważyć swoje istnienie. Wchodzić w interakcje, z chęci, bądź z konieczności. Może być przyjemnie albo przykro. Ale jesteśmy i zawsze będziemy osobni. Bardzo, nieodwołalnie osobni. Jest to jedna z prawd, które, z różnym skutkiem, usiłuję udźwignąć.

 "We're born alone, we live alone, we die alone. Only through our love and friendship can we create the illusion for the moment that we're not alone.

Orson Welles"

czwartek, 22 stycznia 2015

Powiedzieli

Zu [śmieje się z Ani]: Haha, boi się boi!!!
Ania: CICHO BĄDŹ!!! Próbuję uspokoić moje emocje!


Ania i Matju biegają po mieszkaniu. Zu im się przygląda.
Ania: Jestem wiewiórkoniem!
Matju: Nie jesteś!
Ania: jestem!
Matju: Nie jesteś! Wiewiórkonie dziubają!
Ja: Dziubają????
Zu: Jaka dziwaczna hipoteza...



Diva Plavalaguna live

Piąty Element to jeden z moich ulubionych filmów. A ten paraoperowy kawalek jest oczywiście bombowy.
Podwójnie bombowy jest w wykonaniu tejże młodej Ormianki, bez rzeźbienia elektroniką.
Oglądałam z opadniętą szczęką ;)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Dla wszystkich

... którym pętla kredytu zaczyna odcinać dopływ powietrza a centralny bank Szwajcarii energicznie wykopuje stołek spod nóg. Barańczak na dziś.


Piękny wiersz i bardzo mój. Kiedy byłam nastolatką, przez wiele lat byłam codziennie mentalnie przygotowana do ucieczki. Raczej nie przywiązywałam się do rzeczy na tyle, żeby popaść w szok po ich utracie. Lepiej jest mieć mniej. Lżej. Spokojniej. Czas powrócić do tej zdrowej filozofii.
Najtrudniej chyba będzie z książkami. Im jestem starsza tym bardziej je kocham.