Nareszcie koniec.
Z dzisiejszej nocy.
3.00. Z sypialni rozlega się głośny płacz Mateusza. Mąż ewidentnie śpi, mimo tego, że Młody ryczy mu prosto w ucho. Biegnę sprawdzić co się dzieje. Młody się uspokaja. Wracam do łóżka.
3.15. Zasypiam. Nagle nade mną wyrasta jakaś postać, szepcząca: "mamooo, tloche zasikałam łóżko." To Ania. Mówię "to chodź tutaj do mnie spać". Ania na to "ale ja musę zmienić kosulkę bo tez tloche zasikałam".
Wzdycham. Wstaję. Idę po omacku w ciemnościach szukac w szafie jakiejś koszulki. Wyrzucam pół szafy na podłogę zanim udaje mi się namacać coś odpowiedniego.
3.25 Jestem w łóżku (200x90 cm). Ania ze mną. Zasypiam.
3.30 "mamoooooo..."
"co?"
"Pod kołdlą nie moge oddychać"
"To wystaw głowę na wierzch."
3.35 Zasypiam.
3.37 "mamooooo"
"CO?"
"Jak jestem psy ścianie to mi za zimno a jak jestem pod kołdlą to za goląco"
"To wystaw jedną nogę.
3.40. Zasypiam.
3.41 "mamooooooo"
"mać mać mać CO?!!!"
"W moim łózku mam więcej miejsca... Tutaj mam za mało..."
W milczeniu, zgrzytając zębami, zbieram swoje rzeczy, a następnie udaję się do salonu, gdzie temparatura wynosi jakieś 17 stopni. Rozkładam sofę, padam na lodowatą skórzaną, niewygodną powierzchnię, naciągam na siebie kocyk o wymiarach 100x160cm, spod którego wystają mi końcówki peryferyjne i, szczękając zębami, zapadam w płytki sen.
Morał tej historii niech pozostanie przemilczany.
:P
Następny Upierdliwy Moment Roku - Sylwester. Sezon na "gdzie idziecie na sylwka?" (w wersji dla rodziców: "idziecie gdzieś na sylwka?") uważam za rozpoczęty.
Wczujmy się w sylwestrowy nastrój :P Niech żyje polskość! :D Teledysk polecam Polakom na obczyźnie, tęskniącym w bezsenne noce za rodzinnym krajem :D