piątek, 30 września 2011

Nokaut

Po całym dniu zmagań z niemowlęciem, umęczony rodzic liczy na szybki wieczorny nokaut. Kąpiel, karmienie i spać, przecież dzieciak powinien paść, no ileż można...
W rzeczywistości wygląda to mniej więcej tak:
18.30 - wyczerpany Mateo piszczy, jęczy i wyje od co najmniej godziny. Kiedy nie jestem w stanie dalej tego znosić, czas na kąpiel. Pławiony w gorącej wodzie młody wyraźnie się uspokaja, posyła mi nawet uroczy, bezzębny uśmiech.
18.45 - lądujemy w łóżku i zaczyna się zabawa. Karmię. Mateusz stęka, wije się i płacze, zbyt zmęczony by zasnąć.
19.00 - nadal karmię. Mateusz nadal stęka, wije się i płacze.
19.10 - zasypia. Oddycham z ulgą, na paluszkach wychodzę z sypialni i zabieram się do czegokolwiek- stosy prania, starszaczki do kąpania, może rowerek, może coś poczytać chociaż jednym okiem...
19.20 - kwik z sypialni. Rzucam wszystko i lecę kneblować delikwenta mlekopojem.
19.30 - zasypia. Na paluszkach wychodzę z sypialni i powracam do przerwanych zajęć (w międzyczasie panienki zalały łazienkę, albo wylazły z wanny i latają na golasa po domu, ewentualnie przypomniały sobie że są głodne i domagają się natychmiast kaszki, banana, batoników czy czego tam jeszcze.)
19.40 - kwik z sypialni. Lecę, biorę na ręce i noszę, bo młody jest tak nabąblowany mlekiem, że grozi wybuchem.
19.50 - zasypia. Na paluszkach wychodzę z sypialni, uciszam panienki i nerwowo wracam do przerwanych zajęć.
20.00 - kwik z sypialni. Klnę i staram się powstrzymać przed uciszeniem gada poduszką. Lecę, noszę, bujam, ręce mi odpadają a kręgosłup wyje o litość. Śpij, synku, śpij @@##$%^%^ wrrrr.
20.15 - zasypia. Tym razem definitywnie. Na paluszkach wychodzę z sypialni, zaganiam panienki do spania.
Resztę wieczoru spędzam słaniając się na nogach przy czynnościach domowych lub zdycham przed komputerem, tępym wzrokiem wpatrując się w facebooka. Ale jutro na pewno coś poczytam, czegoś się nauczę, jutro, słowo daję, uda się...
Tylko, kurczę blade, jakoś zamiast "jutro" zawsze jest "dziś" ;)

Weekend, hmmm. No to wprawmyż się w weekendowy nastrój ;P

czwartek, 29 września 2011

Update ogólnorozwojowy

Dzieci rosną i rozwijają się niezauważalnie. Ot pewnego dnia patrzysz, a tu twoja najstarsza córka (która dopiero co biegała z pieluchą) całkiem sprawnie zajmuje się średnią. Rano byliśmy w sporym niedoczasie, więc Zuza, żeby ułatwić mamie życie, z własnej inicjatywy umyła Ani zęby :) Nieźle jej to wyszło.


Mateusz nieco przycichł, szeroko otwiera zdziwione światem oczy. Śpi lepiej w nocy, gorzej w dzień, czyli prawidłowo. Położony na macie trąca łapkami zabawki i guga do siebie. Waży 7 kilo, ubranka na 6 miesięcy są, powiedziałabym, akurat. Bardzo, ale to bardzo dużo je.


A ja czuję się jak króliczek z reklamy Duracella, ale ten wyposażony w Inne Baterie. 

środa, 28 września 2011

Chustę oddam w dobre ręce

Pouch Bebelulu Kangalu szuka nowego domu :) Kolor: brązowy paisley, rozmiar M, ale jakiś duży jest -  na mnie (rozmiar 40/42) stanowczo za duży. Drobny sztruks, bardzo miękki.
Chętnie oddam za darmo komuś potrzebującemu, poproszę tylko o zwrot kosztów przesyłki.
Wygląda tak:

Gdyby kto chciał to proszę o maila :)

niedziela, 25 września 2011

Bezcenne

Nocka z czterema pobudkami zamiast ośmiu.
Dzień bez zwyczajowego mateuszowego wyryku.
Kilka godzin przytulania śpiącego dzieciora w chuście na biuście ;)
Obiad popełniony przez Małżonka całkowicie bez mojego udziału.
Wieczorne pół godzinki dotleniania na balkonie w ciszy i spokoju. W towarzystwie m.in. torebki groszku ptysiowego ;)

Dziś staram się być ZEN. Chyba dobrze mi idzie ;)

A muzycznym sponsorem wieczornego pogodnego nastroju jest niezawodny Jay Kay ;P



Przetrwać noc i aby do poniedziałku :)