awantura,
bek,
chaos, eksklamacje,
głos,
głosik, głosy, gwałt, gwar, hałas, harmider, huk, jazgot,
jęk, kakofonia,
klangor, kocia muzyka,
kociokwik, krzyki, kweres, larum, mętlik, młyn, mowa,
nawoływanie, odgłosy, okrzyk, pisk, płacz, pogwar, pohukiwanie, pokrzyk, pokrzykiwanie,
pomruk, popłoch, poruszenie,
porykiwanie, poszum, raban, rejwach, rozgardiasz, rozgłos,
rozgwar,
ruch, rumor, rwetes, ryczenie,
ryk, skowyczenie, skowyt, skowytanie, szept, szum, szumek, śpiew,
tumult, wezwanie, wołanie, wrzask, wrzawa,
wycie, wykrzyknienie, zaklęcie, zamęt, zamieszanie,
zawołanie, zgiełk
czyli inaczej
weekend z trojgiem dzieci
w domu.
Na uczelni, podczas zajęć z psychologii stresu, dowiedziałam się, że hałas jest najsilniejszym spośród fizycznych stresorów i najtrudniej się do niego przystosować.
Poziom decybeli >60 (60 db to dźwięk odkurzacza, maszyny do szycia albo kilku osób energicznie rozmawiających w pomieszczeniu) jest już dla organizmu stresujący. Niektórzy znoszą to lepiej, inni gorzej.
Płaczące niemowlę generuje około 85 db.
Krzyczące niemowlę generuje między 100-110 db.
Krzycząca grupa dzieci, przerwa w szkole - około120 db. Tyle samo co uderzenie pioruna albo koncert rockowy.
Moje dzieci nie osiągają końca skali, ale kiedy są razem, w jednym pomieszczeniu, natężenie hałasu wynosi zapewne powyżej setki.
Każdy taki weekend to udręka, ból głowy i zszarpane nerwy.
Nie mogę wyjść, mam pracę do zrobienia i sporo nauki. Naukę mogę przełożyć, ale pracy się nie da. Muszę skończyć to co muszę skończyć, niezależnie od warunków.
Mąż nie może wyjść, jest chory.
Myśli, które kłębią mi się w głowie nie nadają się do upublicznienia.
[edit: 17.00] Desperacka próba uspokojenia nastroju. Zagniotłam ciasto na ciasteczka, dałam foremki i kazałam wycinać.
Niestety, nie mogą jakoś dojść do porozumienia. Nadal jest bardzo głośno. W planach mam jeszcze lukrowanie, jeśli to nie pomoże, to nie wiem.