Ja: Tak, świetnie, a ja jak mam na imię?
Matju: Mama.
Ja: Nie, na IMIĘ, mam imię.
Matju: No MAMA!
Ja: Ale jak sie nazywam?
Matju: eeeee, zapomniałem.
Ja: Jeśli nadal tak się będziesz zachowywac to jutro nie pojedziesz na wycieczkę.
Ania: Ale wiesz, ja mam to tak trochę w nosie.
Zu: Mamo, a M powiedziała mi, że w czekoladzie jest coś od czego można złapać Ebola.
Ja: W czekoladzie? Ona zmyśla.
Zu: A co jeśli nie?
Ja: Wiem, że zmyśla, to bzdury.
Zu: Ale co jeśli to prawda? Ona przeczytała o tym W INTERNECIE!
I tutaj odczułam głęboką pokusę żeby nie wyprowadzać jej z błędu. Może udałoby się Ebolą wyplenić czekoladowy nałóg. Może i ja powinnam w to uwierzyć ;)
3 komentarze:
Punkt 8 zajebisty, i co najlepsze też mi się zdarza tak mówić :)
albo najgorsze:)
U mnie to samo ;)
Prześlij komentarz