Na wielu popularnych okołodzieciowych forach matki matki radzą sobie nawzajem jak usamodzielnić noworodka/niemowlaka... Bo płacze, bo chce być na rękach, bo sam nie zasypia, bo się sam nie bawi, bo nie pozwala matce zniknąć z pola widzenia. Bo "terroryzuje" (takie określenie w stosunku do 4miesięcznego niemowlęcia po prostu mrozi mi krew w żyłach).
Kiedyś i ja miałam takie podejście - uwolnić się od dziecka, odczepić, "usamodzielnić". Czytałam podręczniki tresury i łamania dzieci (bo inaczej nie nazwę metod "uśnij wreszcie", "5+" czy innych podobnych).
Jednak źle się z tym czułam, nie wiedziałam o co mi chodzi i co jest nie tak, ale po prostu było mi jakoś niedobrze z takim podejściem, chociaz święcie wierzyłam, że jest jedynie słuszne. Na szczęście mi przeszło.
Ostatnio na chustoforum, podczas dyskusji na temat trudności z zasypianiem, ktoś wkleił fragmenty książki
"Mądrzy rodzice" , które chciałabym przytoczyć i tutaj. Z dedykacją dla wszystkich matek, ktore upierają się przy drastycznych metodach i twierdzą, że "ich dzieci nie ucierpiały, sa pogodne, radosne i pełne życia". Efekty takich metod nie sa widoczne od razu. Gdyby tak było, byłoby oczywiste, że zmuszanie niemowląt do wypłakiwania się w samotności jest złe. Ale nie ma wątpliwości. Konsekwencje takiego postępowania będa wcześniej czy później odczuwalne.
Cytat1:
"Dziecko nie jest w stanie samodzielnie odzyskać wewnętrznego spokoju i dobrego samopoczucia. W obliczu braku odzewu może jednak poddać się i zasnąć po wyczerpującym wołaniu o pomoc. Zasypia wtedy zestresowane, co oznacza, że może się często budzić w środku nocy, tak, jak dorośli, którzy kładą się spać zestresowani. Nie można tej metody uznawać za skuteczny trenig samodzielnego zasypiania. Najbardziej zrozpaczone niemowlęta, mające najsilniejszą wolę, płącza najdłużej.
Dziecko, który nauczy się nie płakać wbrew instynktowi w chwili rozdzielenia z rodzicem, nie może być nigdy uznawane za spokojne. Poziom stresu u takiego dziecka rośnie, a nie spada. Płaczące dzieci pozostawione samym sobie wchodzą w prymitywny stan obronny. Prowadzi to do gwałtownego zaburzenia regularności oddechu i akcji serca oraz wzrostu poziomu kortyzolu. Dzieci, które nauczyły się nie płakać, często wpatrują się w przestrzeń nieruchomym wzrokiem. Allan Schore, neuropsychoanalityk, nazywa to "czarną plamą na dalszym bycie" lub "zachowawczym wycofywaniem się". W języku teorii przywiązania proces, gdy dziecko zaczyna blokować emocje, zamiast je okazywać, nazywa sie procesem PROTEST-ROZPACZ-OBOJĘTNOŚĆ.
Bez twojej pomocy dziecko nie zdoła przywrócić wyjściowego poziomu hormonów stresu, wyregulować poziomu pobudzenia organizmu. Aby to się stało, dziecko potrzebuje, żebyś była blisko, uspokajała je i wyregulowała niedojrzały mózg i systemy organizmu.
Dzieci mogą być bardzo wrażliwe na separację w porze kładzenia się spać. Jeżeli dziecko boi się przebywać samo, jego przysadka mózgowa wysyła hormon ACTH do nadnerczy, które reagują wydzielaniem dużej ilości hormonu stresu - kortyzolu. Wyniki badań innych młodych ssaków pokazały, że im dłużej młode przebywało samo, tym większy był wzrost poziomu kortyzolu. Nawet jeżeli zanętrzne oznaki ciepienia słabły, kortyzol nadal znajdował się na wysokim poziomie, bądź wzrastał.
Możliwym długotrwałym skutkiem regularnie powtarzających się napadów lęku separacyjnego jest niezwykła wrażliwość na stres. Osoby dorosłe cierpiące na taką nadwrażliwość mają trudności z uspokojeniem się.
W mózgu dzieci, które zaznają otuchy u uspokajającego dotyku w porze kładzenia się spać, są wydzielane oksytocyna i opioidy, które pomagają dziecku zasnąć."
Cytat 2:
"Mozg noworodka rozwija się w większym stopniu po urodzeniu, tak więc jest podatny na kształtowanie zarówno przez dobre, jak i złe relacje rodzic-dziecko. W chwili urodzenia najmniej "dokończone" są wyższe ośrodki mózgowe, i to w tak dużym stopniu, że noworodek jest nazywany "zewnętrznym płodem". W chwili urodzenia dzieci mają 200 miliardów komórek mózgowych, które nie wytworzyły między sobą połączeń w wyższych strukturach mózgu. Te połączenia będą w dużym stopniu odpowiedzialne za inteligencję emocjonalną i społeczną dziecka i właśnie na nie masz tak duży wpływ.(...) 90 % wzrostu mózgu następuje w ciągu pierwszych pięciu lat życia. W tym ważnych okresie miliony połączeń w mózgu są kształtowane, niszczone i modyfikowane pod wpływem doświadczeń życiowych, a w szczególności relacji emocjonalnych z rodzicami.
Cytat 3:
"Jeden z największych problemów przeszłości polegał na przyjmowaniu założenia, że rozwijający się mózg dziecka jest silną strukturą, która może znieść wszelkiego rodzaju stres. Badania w ramach neuronauki wykazały, że jest to błędne przekonanie. Mimo, że dzieci wykazują się pewnym stopniem odporności - w ujęciu genetycznym, jedne bardziej niż inne - to rozwijający się mózg w okresie pierwszych pięciu lat życia jest wysoce podatny na działanie stresu. Jest tak wrażliwy, że stres związany z wieloma powszechnie stosowanymi metodami wychowawczymi może zaburzyć delikatną równowagę substancji chemicznych związanych z emocjami, jak też systemów reagowania na stres w mózgu i ciele niemowlęcia, a niekiedy także powodować śmierć komórek w pewnych strukturach mózgowych. (...) Istnieje mnóstwo naukowych badań pokazujących, że jakość życia jest uzależniona od tego, czy w okresie dzieciństwa udało się wykształcić w mózgu skuteczne systemy regulacji stresu."
"Badania wykazały również, że bardzo trudno jest odwrócić proces powstania w mózgu nadreaktywnego systemu reagowania na stres. Można go odwrócić za pomocą silnych, uzdrawiających relacji w późniejszym życiu, na przykład w formie doradztwa psychologicznego lub terapii.. Wystarczy wziąć pod uwagę rosnącą liczbę dzieci, ludzi młodych i dorosłych, którzy cierpią z powodu depresji, zaburzeń lękowych lub problemów z agresją, by zrozumieć, że jest to powszechny problem.. (...) Nadreaktywny system reakcji na stres, kształtujący się w dzieciństwie, stanowi podłoże wielu zaburzeń psychicznych i fizycznych dolegliwości. Zalicza sie do nich: depresję, utrzymujący się stan lękowy, fobie i obsesje, fizyczne symptomy/choroby, odcięcie emocjonalne, letarg i brak chęci działania, brak pragnień i radosnego podniecenia, brak spontaniczności.
(...)
Nie możesz uchronić dziecka przed bólem nieuniknionych problemów życiowych, lecz możesz mieć wpływ na to, jak dziecko na nie zareaguje.
Cytat4:
"Dzieci są genetycznie zaprogramowane, by domagać się pocieszenia, gdy pojawi się cierpienie. Płacz dziecka to intensywna prośba o pomoc w poradzeniu sobie z ogarniającymi je uczuciami i przerażającymi doznaniami cielesnymi. Mózg dziecka nie jest wystarczająco rozwinięty, by poradzić sobie z tym samodzielnie. Dzieci nie płaczą w ramach ćwiczenia płuc, kontrolowania rodziców, czy też tylko dla kaprysu. Płaczą wtedy, gdy są nieszczęśliwe i potrzebują twojej uwagi, bo coś im przeszkadza fizycznie lub emocjonalnie. Płaczą, by otrzymać od ciebie pomoc.
(...)
Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie ni są niebezpieczne, lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli im się krążyć w mózgu przz długi czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się do cierpienia dziecka, bez względu na to, co się pisze w podręcznika dotyczących układania dziecka do snu, albo co gorsza reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasami mielibyśmy na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
(...)
Chodzi tu o przedłużające sie cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego tez nie opowiadam się za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć albo też po krótkim, trwającym kilka minut wybuchu płaczu w ramach protestu (spowodowanym na przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to taki, w którym każdy wrażliwy rodzic ( a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu, który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przz cale życie. Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji."
Cytat 5:
"Stres w dzieciństwie może powodować śmierć komórek w ważnej strukturze mózgu. Tą strukturą jest hipokamp znajdujący się głęboko w mózgu ssaków. Odgrywa on ważną rolę w przypadku pamięci długotrwałej. Na zdjęciach tomograficznych mózgów dzieci, które doświadczyły intensywnego cierpienia przy braku pocieszenia, hipokamp wydaje się zmniejszony z powodu śmierci tworzących go komórek. Nie wiem dokładnie, w jakim stopniu śmierć tych komórek wpływa na funkcjonowanie pamięci dziecka, lecz dorośli zdobywają mniej punktów w przypadku zadań sprawdzających pamięć i rozumowanie werbalne. Zdjęcia tomograficzne mózgu pokazały, zę hipokamp zestresowanego dziecka przypomina hipokamp człowieka w podeszłym wieku. Naukowcy uważają, że wczesny stres niesie ryzyko szybszego starzenia się tej części mózgu. (...) Badania innych ssaków, mających podobne jak my niższe ośrodki mózgowe i systemy hormonalne, pokazują, że stres we wczesnym życiu może powodować duży zamęt w stanie biochemicznym mózgu niemowlęcia. Podstawowe systemy związane z hormonami emocji - opioidami, noradrenaliną, dopaminą i serotoniną - , które są w trakcie powstawania w niedojrzałym mózgu, mogą ulec silnym wpływom prowadzącym do braku równowagi w mózgu.
Gdy poziom dopaminy i noradrenaliny jest niski, dziecko może mieć trudności z koncentracją, co z kolei może prowadzić do trudności w uczeniu się. Niski poziom serotoniny jest czynnikiem związanym z depresją, a także agresywnym zachowaniem, Opioidy odgrywają istotną rolę przy osłabianiu uczuć strachu u stresu, dlatego też dezaktywacja opioidów w pewnych częściach mózgu może prowadzić do nasilenia się negatywnych uczuć i stresu oraz osłabienia uczuć pozytywnych.
(...)
To może sprawiać, żę życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może też prowadzić do wszelkiego rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z oddychaniem (np astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów ze snem, wysokiego ciśnienia, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i chronicznego zmęczenia. Istnieje również bogaty materiał badawczy (...) łączący stres z wczesnego dzieciństwa z zespołem drażliwego jelita.(...)
wielu rodziców nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia, takie jak płacz w samotności. Zatem zostawienia dziecka, by "się uspokoiło", może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu równowagi; możesz tego dokonać tylko ty."