wtorek, 13 lipca 2010

Potwory i spółka

Z tytułu można by wysnuć wniosek, że znowu będzie o dzieciach, ale -niespodzianka - w roli tytułowych potworów wystąpi atakujące nasze mieszkanie robactwo.
Mamy w domu i najbliższej okolicy (balkon, parapety) przegląd pająków wszelkich mas, wielkości i gatunków. Tłukę je Raidem na owady biegające, ale to twardziele i co chwila spuszczają kolejny desant.
O osach i muchach nie warto wspominać, nie zauważam ich już (wydawałoby się, że nie powinno ich tu tyle być, zważywszy na zastępy pająków i hektary pajęczyn, ale jakoś są i dobrze się mają).
Najgorszy jednak wstrząs przeżyłam wczoraj, kiedy weszłam do pokoju Zuzi zgasić wieczorem światło. Mała spała, a na poduszce tuż przy jej buzi siedział owadzi potwór, wielki na kilkanaście (mąż twierdzi, że ledwie kilka, ale się myli!) centymetrów... Wyglądało to jak przerośnięty pasikonik, było zielone, obrzydliwe i GIGANTYCZNE.

Całkiem podobne do tego na fotce, jak kto lubi takie widoki to zapraszam TU