Nareszcie w jej szczebiocie można dosłuchać się czegoś, co przypomina ludzką mowę. Zaczęła znacznie później od Zuzi, i nieprędko będzie się z nią można dogadać, niestety.
A teraz mały słowniczek:
jujś - zółw (moje najulubieńsze słowo z Aniowego słownika, proszę ją żeby powtarzała i płaczę ze śmiechu)
koka - foka
ohka - orka
(te zwierzaki stanowią elementy zestawu kąpielowego, używanego codziennie i z upodobaniem)
myju myju - kąpiel
mniam mniam - jeść
titi - cycy (okropne słowo swoją drogą, ale słyszę je kilkadziesiąt razy dziennie)
guhki - ogórek
kako - jabłko
dobśe - dobrze
no i oczywiście tata i mama, tak, nie, ale to standard.
Zuza w tym wieku mówiła znacznie wyraźniej i więcej, myślę, ze Ani opóźnienie to wynik karmienia piersią, młoda ssie bez opamiętania a to podobno może powodować problemy logopedyczne (teoria potwierdzona przez sąsiadkę, której syn miał swgo czasu taki problem). Nic to, wiem, że nie pokarmię dłużej niz pół roku jeszcze, bo mam serdecznie dość. Policzyłam karmienia w ciągu dnia i wyszło mi, uwaga, 16. A to był raczej spokojny dzień. Do tego jeszcze 5-8 karmień w nocy.
Powinnam pewnie starać się zająć Anię czym innym kiedy prosi o pierś, ale niestety, tak się nie da. Jak ma być titi to ma być titi i nic tu nie pomoze, ani zabawki, ani smakołyki, ani ukochane tubisie, ani żadne mamine wygibasy, zabawianie, łaskotki, opowiadanka, czy co tam jeszcze mama próbuje wymyślić. Zaczyna mi cierpnąć skóra kiedy moje młodsze dziecko zbliza się do mnie z miną zapowiadającą chęć konsumpcji.
Liczę na to, ze wiosenna pogoda umożliwi nam wreszcie wyjście z domu i spędzanie więcej czasu na zewnątrz, to powinno nieco ułatwić odstawienie od piersi. Przypuszczam, że co najmniej połowa z tych 16 karmień wynika ze zwyczajnego znudzenia, toż moje biedne dziecię non stop siedzi w domu, w tych samych czterech ścianach, z tymi samymi zabawkami, książeczkami, bajkami i tak dalej. No ileż mozna...
Wiosnooooo, przybywaj i ratuj nas.
A teraz mały słowniczek:
jujś - zółw (moje najulubieńsze słowo z Aniowego słownika, proszę ją żeby powtarzała i płaczę ze śmiechu)
koka - foka
ohka - orka
(te zwierzaki stanowią elementy zestawu kąpielowego, używanego codziennie i z upodobaniem)
myju myju - kąpiel
mniam mniam - jeść
titi - cycy (okropne słowo swoją drogą, ale słyszę je kilkadziesiąt razy dziennie)
guhki - ogórek
kako - jabłko
dobśe - dobrze
no i oczywiście tata i mama, tak, nie, ale to standard.
Zuza w tym wieku mówiła znacznie wyraźniej i więcej, myślę, ze Ani opóźnienie to wynik karmienia piersią, młoda ssie bez opamiętania a to podobno może powodować problemy logopedyczne (teoria potwierdzona przez sąsiadkę, której syn miał swgo czasu taki problem). Nic to, wiem, że nie pokarmię dłużej niz pół roku jeszcze, bo mam serdecznie dość. Policzyłam karmienia w ciągu dnia i wyszło mi, uwaga, 16. A to był raczej spokojny dzień. Do tego jeszcze 5-8 karmień w nocy.
Powinnam pewnie starać się zająć Anię czym innym kiedy prosi o pierś, ale niestety, tak się nie da. Jak ma być titi to ma być titi i nic tu nie pomoze, ani zabawki, ani smakołyki, ani ukochane tubisie, ani żadne mamine wygibasy, zabawianie, łaskotki, opowiadanka, czy co tam jeszcze mama próbuje wymyślić. Zaczyna mi cierpnąć skóra kiedy moje młodsze dziecko zbliza się do mnie z miną zapowiadającą chęć konsumpcji.
Liczę na to, ze wiosenna pogoda umożliwi nam wreszcie wyjście z domu i spędzanie więcej czasu na zewnątrz, to powinno nieco ułatwić odstawienie od piersi. Przypuszczam, że co najmniej połowa z tych 16 karmień wynika ze zwyczajnego znudzenia, toż moje biedne dziecię non stop siedzi w domu, w tych samych czterech ścianach, z tymi samymi zabawkami, książeczkami, bajkami i tak dalej. No ileż mozna...
Wiosnooooo, przybywaj i ratuj nas.