czwartek, 9 stycznia 2014

Nie chwal dnia przed zachodem słońca

Piękny, samotny dzień.
Pełna nadziei na przyszłość odebrałam dzieci z przedszkola. Mateusz z lekką gorączką i początkami kataru. Ania z bólem brzucha i biegunką. Jutro też miało być miło i samotnie ale nie będzie.
Na deser, Matju przeciął nożyczkami kabel od routera. I chyba jeden z kabli od ładowarki. Podarł Zuzi książkę z biblioteki i utopił w sedesie pilota od kablówki.




środa, 8 stycznia 2014

:)

Po raz pierwszy od trzech tygodni, a może czterech, nie pomnę, dzieci udały się do placówek edukacyjno-wychowawczych. Odprowadziłam, a, wracając, snułam piękne wizje jak to położę się spać, albo usiądę i będę się w CISZY gapić w ścianę. Przez co najmniej godzinkę. O taaak, będzie cudownie, będzie pięknie.
Weszłam do domu, rozejrzałam się świeżym okiem, westchnęłam, podwinęłam rękawy... i spędziłam następne 6 godzin na zbieraniu śmieci, zmywaniu soku i serka z paneli, wydłubywaniu resztek cukierków spod kanapy, układaniu zabawek i wykrywaniu kawałków kanapek, powciskanych, Bóg jeden wie czemu, w różne ciemne kąty. I tak dalej.

Czas na Czas. Czas Dla Siebie. To znaczy, te 25 minut, które spędzę na oglądaniu Saturday Night Live na jutubie. Uważam, że proporcja sprzątania do ogladania powinna byc odwrotna, ale poczucie obowiązku gryzło mnie w kostki i warczało, więc jest jak jest.

Obśmiechłam się przy tym :D



poniedziałek, 6 stycznia 2014

Cytat na dziś

"We are more often frightened than hurt; and we suffer more from imagination than from reality."
— Lucius Annaeus Seneca