czwartek, 12 stycznia 2012

Wakaaaacje :)

Before I die...


Challenge accepted :D

W niedzielę o 12.20 biorę Kluska pod pachę i pakuję tyłek do samolotu. Kierunek: Toronto :))) Dzięki uprzejmości Najlepszej Przyjaciółki oraz wyrozumiałości jej Małżonka przez 10 dni będę oddychać świeżym kanadyjskim powietrzem :P

Na usta ciśnie mi się ukochany cytacik z Matrixa: "Buckle up Dorothy coz Kansas is going BYE BYE..." :PPP

Co robić?


Obrazek STĄD.

Tak, to znakomita taktyka i z przyjemnością bym ją stosowała. Ale najmłodsze dziecko nieco mi przeszkadza. Trudno zrobić cokolwiek z szarpiącym nerwy wyjcem permanentnie uwieszonym na rękach. Nie sposób ani pozmywać garów, ani przeczytać książki. A tak chętnie poprzytulałabym się do literek.



środa, 11 stycznia 2012

Depresja?


I wszystko jasne.

Tylko noc noc noc

Zauważyłam na blogach, że sporo matek, zwłaszcza kilkudzietnych, ma podobny sposób wyrażania myśli. Być może wynika to z nieuchronnego otępienia, wywołanego całodobowym kontaktem z istotami, których największym osiągnięciem jest chwilowo zaśpiewanie piosenki o krasnoludkach i zaklajstrowanie ciastoliną dziurki od klucza, z radosnym okrzykiem "Mamo! Pac! Bałwanek zagląda nam do domu!"

Obudziłam się dziś z ciągu nocnych koszmarów, nieco przyduszona. Szukałam kogoś do złapania za rękę, ale, jak mówi Dobra Księga - "szukałam, alem nie znalazła". Nie ma nie ma wody na pustyni. Sama bądź swoim Bearem Gryllsem, kobieto nieszczęsna. Umiesz liczyć, licz na siebie. Nie umiem liczyć, zawsze byłam kiepska z matmy. Za to mnie złapano. Mamo, mamo, mamo, mamo. Okład z płaczącego niemowlaka.
Nad kubkiem herbaty uderzyło mnie spostrzeżenie - nie nawalam na poziomie życiowym. Nie mam problemów natury egzystencjalnej. Nie wątpię. Wiem. Jestem pewna. Znam kierunek. I ten "od", i ten "do". Sypię się tylko na płaszczyźnie codzienności. Niezliczonych pobudek, kiedy oczy błagają o jeszcze kilka minut snu. Prób ubrania trójki protestujących dzieci na raz. Bezradności wobec płaczu. Rąk i pleców zmasakrowanych noszeniem. I obezwładniającego, mdlącego poczucia, że tak już będzie zawsze, ten ryk, zarzygane ubrania, zasrane pieluchy i pełna dyspozycyjność. Krótka smycz, na której, dławiąc się, od czasu do czasu zawisam.

Dzisiejszy poranek sponsoruje nutka zespołu Zakopower. Bardzo udany cover Grechuty.

poniedziałek, 9 stycznia 2012