... już mam. Chcę wyjść z domuuuu!!! Nadal jestem obolałym wielokropkiem.
Siedzę, choruję i jem. Ratunku.
Kanapka Drwala na obiad. Już zaczynam wyglądać jak drwal.
sobota, 29 grudnia 2012
piątek, 28 grudnia 2012
środa, 26 grudnia 2012
Mama w kropki
Tak, proszę Państwa. Spotkało mnie czegom się lękała, drżałam ale to przyszło, że się tak wyrażę parafrazując Dobrą Księgę.
Otóż, dostałam OSPY.
Ale spójrzmy na to pozytywnie - mam wspaniały powód, żeby do woli się nad sobą użalać ;)
Tylko swędzi strasznie, aaaaaa!
Bojkot świątecznego nastroju, mam uczulenie na kolędy, więc chłopaki z La Rivolta dają mi po słuchawkach na maksa :)
Otóż, dostałam OSPY.
Ale spójrzmy na to pozytywnie - mam wspaniały powód, żeby do woli się nad sobą użalać ;)
Tylko swędzi strasznie, aaaaaa!
Bojkot świątecznego nastroju, mam uczulenie na kolędy, więc chłopaki z La Rivolta dają mi po słuchawkach na maksa :)
wtorek, 25 grudnia 2012
Mikołaj dał radę ;)
Nasze dzieci zawsze cieszą się z prezentów (może z wyjątkiem Matju, który nie wie o co chodzi), bo staramy się ugruntować w nich przekonanie, że prezenty nie są oczywistością, wdzięczność jest cnotą a postawa roszczeniowa jest wysoce niewskazana. I cieszą się szczerze i naprawdę ze wszystkiego co dostają.
Czasami jednak cieszą się jeszcze bardziej, kiedy Mikołaj decyduje się wyskoczyć z większej kasy i dostarczyć coś, o czym od dawna marzą ;)
Zu dostała kawiarnię Lego Friends :) Kiedy rozpakowała ją wczoraj pod choinką, pisk radości słychać było chyba w promieniu kilometra ;)
Dziś od rana kuchenny stół jest zajęty klockami a dziecina z szaleństwem w oczach studiuje instrukcję i układa :) Bardzo zgrabnie jej idzie, muszę przyznać.
Matju dostał kilka samochodzików różnej wielkości oraz absolutny hit - samochód-lodziarnię, który jeździ sam, gra oraz puszcza bańki :P (dziękujemy Mikołajowi chrzestnemu :D )
Ania i jej zdalnie sterowany Zygzak McQuinn (zwany Bzybzakiem) :) Dziecina szaleje Bzybzakiem po korytarzu, Matju go łapie i usiłuje wyrwać antenkę...
Całkiem miły początek dnia :)
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Wesołych :)
Z fazy buntu i negacji przeszłam do etapu pogodzenia się z losem. Święta są i nic na to nie poradzę. Mogę tylko zminimalizować stres.
Życzę wszystkim dużo tego, czego mnie najbardziej brakuje - spokoju i pogody ducha :)
Jedna z wychowawczyń z zuzinej świetlicy szkolnej bardzo lubi Mateusza. Za każdym razem, kiedy odbieram dzieci ze szkoły i Matju jest ze mną, podchodzi do nas, bierze go na ręce, rozmawia z nim. Jeśli go nie ma, jest niepocieszona :) Sama ma trójkę chłopców.
Nawet nie wiem jak się nazywa.
A w piątek Zu dostała od niej ślicznie zdobione pierniczki na choinkę :) Z wymalowanymi kolorowym lukrem imionami moich dzieci :)
Popłakałam się ze wzruszenia.
Dla równowagi i zejścia na ziemię ze świątecznego haju: Zu zawiesiła dziś rano te pierniczki na czubku choinki. Jakieś trzy godziny temu.
Od tego czasu, co 10-15 minut przychodzi do mnie i pyta, czy może je zjeść. Odpowiedzi negatywnej nie przyjmuje do wiadomości.
Dobijcie mnie.
Życzę wszystkim dużo tego, czego mnie najbardziej brakuje - spokoju i pogody ducha :)
Jedna z wychowawczyń z zuzinej świetlicy szkolnej bardzo lubi Mateusza. Za każdym razem, kiedy odbieram dzieci ze szkoły i Matju jest ze mną, podchodzi do nas, bierze go na ręce, rozmawia z nim. Jeśli go nie ma, jest niepocieszona :) Sama ma trójkę chłopców.
Nawet nie wiem jak się nazywa.
A w piątek Zu dostała od niej ślicznie zdobione pierniczki na choinkę :) Z wymalowanymi kolorowym lukrem imionami moich dzieci :)
Popłakałam się ze wzruszenia.
Dla równowagi i zejścia na ziemię ze świątecznego haju: Zu zawiesiła dziś rano te pierniczki na czubku choinki. Jakieś trzy godziny temu.
Od tego czasu, co 10-15 minut przychodzi do mnie i pyta, czy może je zjeść. Odpowiedzi negatywnej nie przyjmuje do wiadomości.
Dobijcie mnie.
niedziela, 23 grudnia 2012
Powoli
W tym roku Święta spędzimy u rodziny. Wigilię u rodziny Męża, pierwszy dzień Świąt u mojej, a drugiego dnia prawdopodobnie będziemy zdychać w domu jak przeżarte wieloryby, dojadając resztki, w które obie rodziny pieczołowicie nas zaopatrzą.
Tym samym uwolniono mnie od konieczności gotowania, za co jestem losowi niezmiernie wdzięczna.
Czas pełznie. Mąż sprząta. Dzieci bałaganią.
Kiedy nic wokoło nie wymaga mojej uwagi, wpełzam do łóżka, zwijam się w kłębek pod kołdrą i zasypiam. Nawet na 15 minut, nawet na 5.
Kompletnie bez życia, niczego nie chcę, tylko zniknąć. Obudzić się za rok. Dwa. Albo najlepiej wcale.
Kiedyś zrobię sobie taką choinkę:
Tym samym uwolniono mnie od konieczności gotowania, za co jestem losowi niezmiernie wdzięczna.
Czas pełznie. Mąż sprząta. Dzieci bałaganią.
Kiedy nic wokoło nie wymaga mojej uwagi, wpełzam do łóżka, zwijam się w kłębek pod kołdrą i zasypiam. Nawet na 15 minut, nawet na 5.
Kompletnie bez życia, niczego nie chcę, tylko zniknąć. Obudzić się za rok. Dwa. Albo najlepiej wcale.
Kiedyś zrobię sobie taką choinkę:
Subskrybuj:
Posty (Atom)