sobota, 16 marca 2013

Nienienie

Powtarzam się, wiem, ale NIENAWIDZĘ weekendów.
Ten jest szczególnie tudny do zniesienia.
Mam ochotę zrobić coś drastycznego, nieodwracalnego, żeby poczuć, że żyję i że cokolwiek ode mnie zależy.


piątek, 15 marca 2013

Cytat

"Właściwie żyjemy w epoce sloganu „Po użyciu — wyrzucić”. Wszystko, każdy materiał, wyrzuca się po użyciu. Wysmarkaj się w pierwszego lepszego człowieka, jak w chusteczkę papierową, zwiń go w kłębek, wyrzuć, spuść wodę. Sięgnij po następnego, wysmarkaj się, zwiń w kłębek, spuść wodę."

Bradbury Ray  "451° Fahrenheita."


"Jeśli nie chcesz, by człowiek był nieszczęśliwy z powodu polityki, nie pokazuj mu dwóch stron zagadnienia, by go zdenerwować — pokaż mu tylko jedną stronę. A najlepiej nie pokazuj mu żadnej. Niech zapomni, że istnieje coś takiego jak wojna. Jeśli rząd jest niedołężny, lekkomyślny i zdziera skórę podatkami, lepiej niech taki zostanie, niżby ludzie mieli się martwić z tego powodu. Przede wszystkim spokój."

Bradbury Ray "451° Fahrenheita"

Radosna twórczość

Nie wiem skąd w naszym domu wzięły się farby do malowania twarzy. W każdym razie wzięły się. Znalazłam je gdzieś w czeluściach szafki kuchennej i dałam Zuzi, w nadziei, że zajmie się kreatywnie i przestanie mi truć doopę o ciastka, czekoladę, gofra itd. Na pytanie "mamooo, a mogę coś zjeść?" dostaję wysypki alergicznej.
Zuzia owszem, wykorzystała farby twórczo, pomalowała koleżankę Zosię na biało, utrzymując, że Zo jest jednorożcem.
Potem farby zaległy porzucone na biurku, wśród pierdzielniku, jakiego świat nie widział...

Kilka godzin później Zu udała się do szkoły a ja trochę użerałam się z Matju a trochę podczytywałam "Kroniki marsjańskie" Bradbury'ego (znakomita rzecz, klasyka gatunku). Klusek był cicho. Zajęta książką, nie zorientowałam się na czas. Proszę, oto efekt:


Dzieciak umalował się tak dokładnie, że musiałam go wsadzić do wanny i szorować.
Wyrzucilam farby, wytarłam rozlaną wodę, wysuszyłam zalane książki szkolne Zu... Wydawało mi sie, że to by było na tyle, ale gdzieżby.

Dziś jadłam śniadanie, jednym okiem wczepiona w opowiadania S. Kinga (doskonała lektura do kotleta). Nagle Zu krzyknęła - "mamo, co Mateusz ma niebieskiego na ręku?!!". Nie przejęłam się specjalnie, może kredka albo coś... Żułam sobie spokojnie jajecznicę na boczku z cebulką. Skonczyłam, wstawiłam talerz do zmywarki i poszłam zerknąć na Kluska. A Klusek wyglądał tak:



Przeoczyłam, kurwaszmać, w tym bajzlu pudełeczko z niebieską farbą.

Żeby nie było tak pesymistycznie - oto organizer ścienny, który uczyniłam dzieciom na szydełku. Zawieszony jest na wygiętym, metalowym wieszaku (takim z pralni chemicznej). Wieszak obdziergałam grubą, różową włóczką. Końce są wygięte, żeby można było zawiesić na nich na przykład kabelek, wisiorek czy co tam jeszcze.



Dziergałam z bardzo starej, czterdziestoletniej, niezniszczalnej niemieckiej bawełny, którą obdarowala mnie teściowa ;) Kolory nieco majtkowe, ale dziewczynkom się podoba :)

czwartek, 14 marca 2013

Wiszę

Między czasem niedobrym i tym lepszym, który przecież kiedyś przyjdzie. Coś się zdarzy. Olśni mnie sens. Będę pełna energii i chęci do życia.
A na razie stan zawieszenia. Duszące kłębowisko niezaspokojonych potrzeb i braku. Dojmującego, do szpiku kości braku, odczuwalnego jak cios w żołądek. Tęsknota, niemożliwa do opisania, nieuchwytna, półrzeczywista i bezsensowna. Fantomowy ból duszy.


środa, 13 marca 2013

Odwyk

Czwarty dzień bez Pepsi Max.
Tylko na herbacie, wodzie gazowanej z cytryną i okazjonalnej kawie.
Podobno zrobi mi to dobrze na zdrowie, ale coś mi się zdaje, że padnę, zanim odczuję pozytywne efekty...


Yup. Like pepsi Max. And Nutella.

wtorek, 12 marca 2013

Cytat


Z książki, którą aktualnie czytam. Bardzo, ale to bardzo rozumiem.

"Nie wiedziałem wcześniej, że najzwyklejsze rzeczy mogą być tak pełne znaczenia, że da się aż tak czuć i nie spłonąć."

Joanna Bator "Ciemno, prawie noc"

Co mają dziewcyny

Wracamy z przedszkola.

Ania: Mami, a to prawda, ze dziewcyny mają pierwseństwo?
Ja: No tak, to prawda.
Ania: To chłopacy mają DRUDZIEŃSTWO?