Ania po zdjęciu pieluchy latała z gołym zadkiem, coby się przewietrzyć. Ni stąd ni z owąd zawołała "sisi", więc posadziłam ją na nocnik, niesłychanie dumna z osiągnięcia komunikacyjnego.
Ania siknęła odrobinę, wstała i podniosła nocnik. Milion razy widziała jak sprzątam to urządzenie po Zuzi, więc pewno zapragnęła ponaśladować. Zaczęłam mówić jaką to jest mądrą dziewczynką bla bla bla gdy nagle... Ania nasadziła sobie nocnik na głowę. Wraz z zawartością oczywiście. Wyszczerzyła się dumnie i poszła sobie.
Słowa pochwały zamarły mi na ustach.
Niezbadane są ścieżki umysłu półtoraroczniaka.