Rodzice: Dzieci, wychodzimy! Zakładajcie buty!
Dzieci: [ganiaja się po korytarzu]
Rodzice: Dzieci, zakładajcie buty! Wychodzimy! Już!
Dzieci: [popychają się i śmieją]
Rodzice: WYCHODZIMY! ZAKŁADAJCIE BUTY!
Dzieci: [rechoczą i szarpią się nawzajem]
Rodzice: %%^^**#$^&%*^!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dzieci: [przerażone oczy i histeryczny płacz] Nie wooo-ooo-lnooo krzyy-czeeeć na maaa-łeee dzie-dzie-dzie-ci!
No kurwa. :D
Wydawało mi się, że dzieci wyposażone w choćby kilka centymetrów sześciennych kory mózgowej i władające mową będzie łatwiej ogarnąć. I owszem, jest łatwiej. Tylko że razem z kolejnymi centymetrami sześciennymi kory mózgowej hodują sobie własne zdanie. Co, oczywiście jest bardzo dobre, niech mają własne zdanie. Tylko, na miłosierdzie boskie, nie wtedy, kiedy musimy wyjść na czas.
Nie wiem czy kiedykolwiek skończy się ta straszliwa frustracja "coś-trzeba-zrobić-a-oni-stawiają-opór". Chyba nigdy.