sobota, 14 maja 2016

Piknik edukacyjny Politechniki

W zeszłym tygodniu zaliczyliśmy Piknik Średniowieczny w Muzeum Wojska Polskiego oraz Piknik Naukowy na Stadionie. Pełny sukces i świetna zabawa.
W ten weekend, szukając czegoś do zrobienia poza domem, trafiłam na informację o Pikniku Edukacyjnym na Polibudzie. Mąż, jako absolwent tejże, żywi ciepłe uczucia do swej Alma Mater i nie dał się długo namawiać. Dzieci nie były przekonane, ale nie miały nic do powiedzenia, postanowiliśmy nałożyć im przemocą oświaty kaganiec ;)
Było ciekawie.

Były wybuchy.



Roboty, którymi można było posterować.


Najbardziej podobały mi się Hexbugi Nano. Gdybym miała większe biurko to ustawiłabym sobie na nim takie terrarium z robocikami. Fascynujące, lepsze niż rybki ;)


Można było się napić soku z suchym lodem, który bąblował oraz robił sceniczny dym.


 W ramach rozrywki nieintelektualnej była budka foto z akcesoriami do przebierania...
 

I dmuchawki do skakania. Przy tym urządzeniu spędziliśmy dobrą godzinę. Na szczęście dawali darmowy popcorn i watę cukrową. Nie, nie dzieciom. Nam. Dzieci były zbyt zajęte.


Oprócz tego wielkie mydlane bańki do puszczania na wietrze; wybuchy wulkanu; pokazy chemiczne; drukarka 3D drukująca na oczach zachwyconych młodocianych różowe figurki Pikachu; coś co nie wiem czym było, ale składało się z keyboardu podłączonego do rurki z gazem, z której strzelał ogień podczas grania; lewitujący magnes zamrożony ciekłym azotem... I mnóstwo innych rzeczy. Cuda, panie, cuda i dziwy wszelakie.

Nic dziwnego, że kiedy po opuszczeniu imprezy udało się nam wbić do małej acz zacnej knajpki na obiadowe wegeburgery (próbujemy uświadomić dzieciom, że jedzenie na mieście nie musi się składać z makdolca), Matju najpierw dostał focha, a następnie skłonił się niczym podcięta kosą lilia i w trzy sekundy zasnął na ławce z głową na moich kolanach.


Wieczór przebiega nerwowo, bo zmęczone potomstwo jest, krótko mówiąc, nie do wytrzymania. Zmęczeni rodzice także ;)
Ale warto było :)

piątek, 13 maja 2016

Piatek 13.


A tak się zastanawiałam... Okazało się, że w maju mam za dużo miesiąca na koniec pieniędzy, zdrowie szwankuje coraz bardziej, smutek gryzie, dzieci krzyczą. Można by pomysleć, że to rezultaty serii kiepskich decyzji, jak spontaniczne zakupy, wieloletnie palenie, nieumiejętność utrzymywania zdrowej relacji z bliskimi ludźmi czy rodzicielskie lenistwo... Ale nie, to na pewno kwestia braku szczęścia. Dobrze jest móc zwalić winę na kogoś, niechby nawet ten piątek trzynastego.
;)

czwartek, 12 maja 2016

Literacko

Zadanie z języka polskiego, klasa II.

"Przeczytaj wyrazy. Napisz zabawne opowiadanie, które będzie zawierało podane wyrazy. Pamiętaj, że możesz ich użyć w różnej formie."

Średnia popłynęła na falach kreatywności:


"W zamku mieszkała wróżka i dopadł ją duży nietoperz. Krasnal chciał ją bronić, ale stcurzył, bo uderzył się o korzeń i upadł na pupę."

Ja: ... yyyyy
Średnia: No co! Miało być zabawne! Pupa jest zawsze śmieszna!
Ja: .... yyyyyy
Średnia: No co! Ciesz się, że nie napisałam "dupa".

Odczuwam instynktowną dumę. Moje dziecko niewątpliwie będzie kiedyś pisywać do ogólnopolskich dzienników. Czuje rejestr.

niedziela, 8 maja 2016

Obrońca

Na urodzinach kolegi.

Matju: Mamusiu, czy ktoś cię skrzywdził?
Ja: Nie.
Matju: Bo jakby ktoś cię skrzywdził to mi powiedz.
Ja: Obronisz mnie?
Matju: Tak.
Ja: A jak?
Matju: Powiem mu, że nie będę go lubił w przedszkolu.

Czuję się teraz o wiele bezpieczniejsza.