sobota, 18 października 2014

Noc

Noc, dzieci śpią snem sprawiedliwych rozbójników. Matka słucha. Do rana jeszcze daleko. Jeszcze spokój.


Mamcia

Matju nie mówi na mnie "mama". Zwraca się do mnie tylko i wyłącznie per "MAMCIA".
Kiedy budzi się nad ranem (godzina 4.00), nie chce mu się ruszać z łóżka, więc krzyczy na cały głos "mamciaaaaaaa! maaaaaamciaaaaaaa!!!!" dopóki się nie obudzę, nie zwlokę z łóżka i do niego nie przyjdę. Wtedy, zadowolony z siebie, wyciąga łapki, każe się wziąć na ręce i zanieść do mojego łóżka, gdzie zasypia. Albo nie. Ja, w każdym razie, rzadko zasypiam. Najczęsciej pogrążam się w duszących oparach paniki i uprawiam wrestling ze swoim mózgiem, który właśnie wtedy nalega na roztrząsanie każdego dręczącego mnie problemu oraz rozpamiętywane wszystkiego, co mi w życiu nie wyszło.
Po takim poranku, reszta dnia jest tylko lepsza.




piątek, 17 października 2014

Muzyka na weekend

Nadchodzący weekend sponsoruje Bjork.



"Darling stop confusing me
With your wishful thinking
Hopeful embraces
Don't you understand?
I have to go through this
I belong to here where
No-one cares and no-one loves
No light no air to live in
A place called hate
The city of fear
I play dead
It stops the hurting
I play dead
And the hurting stops
It's sometimes just like sleeping
Curling up inside my private tortures
I nestle into pain
Hug suffering
caress every ache
I play dead,
It stops the hurting"

I tooooo:


"It's early morning
No-one is awake
I'm back at my cliff
Still throwing things off
I listen to the sounds they make
On their way down
I follow with my eyes 'til they crash
I Imagine what my body would sound like
Slamming against those rocks
And When it lands
Will my eyes
Be closed or open?"

środa, 15 października 2014

Abrakadabra czyli praktyczne zastosowanie praw fizyki

Pijam wino. czerwone wytrawne. W ilościach na ogół umiarkowanych. Piwo również pijam. I zawsze mam niesmak, kiedy wyrzucam butelkę po trunku, bo mają taki ładny kolor i ja w ogóle lubię szkło i coś bym z tych butelek zrobiła, ale trzeba by je jakoś pociąć... Znany mi był sposób na cięcie szkła z rysą i palnikiem, ale do tego trzeba mieć a) czym zarysować szkło b) palnik (nie wiem czy świeczka dałaby ewentualnie radę, może tak).
Mój problem rozwiązał Crazy Russian Hacker (swoją drogą polecam, bo facet jest świetny i zapodaje różne proste a skuteczne pomysły).
Jak przeciąć butelkę za pomocą sznurka, alkoholu i zimnej wody :)



Akurat tak się złożyło, że w kuchni stała sobie butelka, więc postanowiłam spróbować, w sumie bez wiekszej nadziei, że się uda (takie jest moje instynktowne podejście do wiekszości przedsięwzięć ;) ). Chciałam tylko położyć dzieci spać, żeby mi się nie plątały pod nogami.
Dziewczynki padły, a Matju niekoniecznie... Jest już 23.00 a on biega po domu i bawi się samochodzikami. Zaraz mnie trafi szlag. Ale zaraz, moment, odbiegłam od tematu.

Zamknełam się w kuchni, przygotowałam sobie warsztat.
Potrzebny jest nasiąkliwy sznurek (użyłam bawełnianej grubej włóczki); alkohol (Ruski Haker mial aceton, ale ja użyłam zwykłego 70% alkoholu do dezynfekcji, wszak chodzi o to, żeby się paliło) oraz zapalniczka i miska z zimną wodą.



Owinęłam butelkę włóczką mniej więcej w miejscu, gdzie miała się rozpaść.


.
Nie zdejmowałam włóczki, tylko pomalutku nasączyłam ją alkoholem, trzymając nad zlewem i mocno uważając, żeby alkohol znalazł się tylko na bawełnie i nie zalał butelki.

Paliło się bardzo ładnie, obracałam butelkę przez około minutę, przynajmniej tak mi się wydaje. Alkohol dezynfekcyjny hajcował się świetnie i wcale nie chciał zgasnąć, więc po prostu na chama wsadzilam butelkę do wody, kiedy wydało mi się, że już ;)

Lekko pyknęło i... ta-daaaam!



Udało się :D Magia fizyki działa! :P

Brzegi są ostre, trzeba je wygładzić - drobnym papierem ściernym, którego nie mam. Ale mam papierowe pilniczki do paznokci, a to prawie to samo ;) Jutro się tym zajmę.
Oczami duszy widzę niezliczone szklane wazoniki, świeczniki, kubeczki na długopisy i szczoteczki, mini-doniczki na rosiczki ;) oraz inne różności, które zamierzam tworzyć w ramach autoterapii zajeciowej ;)

Na razie, wielce zadowolona z siebie, udam się na spoczynek.
Tylko niech ten dzieciak wreszcie padnie...

wtorek, 14 października 2014

AHS "Freak Show"

Jest! Nareszcie! Tak długo czekałam!


American Horror Story, serial, który osiągnął już status kultowego.


Pierwsza seria była świetna, druga doskonała, trzecia dobra a czwarta zapowiada się smacznie. (Krytycy twierdzą, że żadna nie była tak dobra jak pierwsza, ale krytycy to pastewne buroki i się nie znają ;))

Po obejrzeniu pierwszego odcinka wiem, że się nie rozczaruję (no dobra, tak lubię AHS, że cokolwiek mi nie wcisną to się nie rozczaruję, byle był tam Evan Peters ;P)



Choćby ze względu na ulubioną, stałą ekipę. No właśnie, jak tu nie zachwycać się tym panem :D


Jessica Lange jest jak zwykle fantastyczną sobą (czyli kobietą w wieku dojrzałym, ciągle piękną i mocno niespełnioną. Samolubną i dość okrutną. Podoba mi się.).

Ładnie pokolorowany klimacik lat pięćdziesiątych. Do tego jest autentycznie - reżyser zatrudnił między innymi najmniejszą kobietę świata :) I parę innych osób o zastanawiającym wyglądzie ;)
Jest też clown, który mrozi krew w żyłach jeszcze bardziej niż normalni clowni. Od czasów "It" Kinga mam fobię na tle clownów. Cos czuję, że mi się niedługo pogorszy, no bo popatrzcie na tę sympatyczną buźkę:


Może się przyśnić.

I w tym caly urok.
Przebierając niecierpliwie nóżkami, czekam na drugi odcinek.

Cycat na dziś

"[...] wszystko jest piękne, nawet na pewno, jeśli się ma te dwadzieścia parę lat. Wtedy są złudzenia i miłość - i wszystko jest do zdobycia, bo właśnie te głupie dwadzieścia lat. A potem przychodzi życie twarde, bezlitosne, obedrze człowieka do naga z tych złudzeń - i wtedy już nic nie zostaje z tych dwudziestu lat i z tej wiosny, i z tej miłości… Z początku człowiek cierpi, szuka jeszcze swoich złudzeń, potem przestaje cierpieć, tyje, sam sobie pluje w mordę, śmieje się z tego, co było w nim kiedyś najlepsze. Śmieje się, śpiewa głupie piosenki i boi się przyznać, że sam miał kiedyś dwadzieścia lat i wiosnę. A potem już nie ma żadnych marzeń, to już niepotrzebne, tylko tak - z dnia na dzień."
"Sowa, córka piekarza" - Marek Hłasko


poniedziałek, 13 października 2014

Powiedz mi czego słuchasz...

... a powiem ci, kim jesteś.

Przyjrzałam się mojej playliście i dochodzę do wniosku, że może lepiej nie wiedzieć kim jestem. Oto próbka:

End of Me - Apocalyptica
Fuck you - Archive
Play dead - Bjork
Toxicity - SOAD
Fuck you I hate you - Dark Half
I hate everything about you - Three Days Grace
Wish you were dead - Scheer
Die die my darling - Metallica
Radio - Alkaline Trio (tytuł brzmi niewinnie ale słowa "I wish you would take my radio to bathe with you, plugged in and ready to fall" wyjaśniają charakter tego arcydzieła)


Czas wrócić do korzeni i przekwalifikować się na disco-polo.

niedziela, 12 października 2014

Wszystko jedno

Matju mnie gryzie.

Ja: Synu, przestań mnie gryźć.
Matt: Nie gryzę, tylko zjadam.
Ja: Synu, przestań mnie zjadać.
Matt: [gryzie]
Ja: Przestań, kto się będzie tobą zajmował jak zjesz mamę?
Matt: Tata.

Nikt nie jest niezastąpiony, proszę Państwa, nawet mama.

Ania przychodzi do mnie wyraźnie zdenerwowana.

Ania: Mamo, musisz mi pozwolić spać do trzynastej. Tak powiedziała Ala.
Ja: ???
Ania: Bo jak dzieci nie śpią długo to potem jak dorosną to nie mogą spać i budzą się w nocy.
Ja: Córko, to bzdury, Ala ci naściemniała, nie wierz w to.
Ania [z rozpaczą]: A co jeśli to prawda?! I nie będę mogła spać JAK JUŻ BĘDĘ CZŁOWIEKIEM??!!
Ja: LOL i kffffiiiik

Oprócz tego zaliczyliśmy:
półgodzinny atak histerii Matju (nie ma czekolady),
okołogodzinny atak histerii Ani (wyrzuciłam kalendarz sprzed dwóch lat, do którego ona się przyzwyczaiła i chciała go poogląąąądaaaać i zawsze wyrzucasz moje rzeczyyyy i chcesz żeby dziecko było smuuutneeee, nie jesteś dobrą maaaaamąąąą, uaaaaauaaaaaa...)
kolejny atak histerii Ani (w kuchni leżały trzy banany, które zaczynały już żyć własnym życiem, więc przerobiłam je na banana bread, mamooo ja nie lubię tegooo ciaaastaaaaaa ja chciałam banaaanaaa, dlaczeeego zabrałaś moje banaaanyyyy chcę banaaanaaa TEEERAAAZZZZ!!!! JUUUŻŻŻŻ!!! TEEEERAAAZZZZZ!!!!!!)

Na Buzzfeedzie jest jeden z moich ulubionych quizów-zamulaczy: HOW DONE WITH TODAY ARE YOU?

Mój wynik na dziś:

"You got: totally done with today
Ugh today totally sucks and you already know it. Go home, lay face down in bed, and forget the world exists. You’ve earned it, champ."

Tak. Na dziś zdecydowanie mam dość.


;)

Sen to czy jawa...

Wstaje człowiek rano. By otrząsnąć się z porannego ataku paniki wchodzi człowiek na fejsa. A tam wali człowieka w czoło news dnia - Polska WYGRAŁA Z NIEMCAMI 2:0.

Nie wierzę. Albo inaczej, wierzę, ale odczuwam niepokój. Biorąc pod uwagę ostatnie zaćmienie Księżyca (w wersji na czerwono czyli "blood moon") i rozkręcającą się epidemię Eboli, na którą lekarstwa nie ma, zwycięstwo Polski w meczu z Niemcami jawi mi się jako kolejny znak wieszczący niechybny koniec świata ;)

I tylko polscy kibice zawsze uspokajająco tacy sami: :D :D :D