sobota, 18 lutego 2012

Kolejny dzień

Jak w wyliczance - "Another poem, another line, another girl pretending she's fine..."

 Świat zda mi się dziwnym miejscem. Niezbyt przyjaznym. Nieco zbyt zimnym.
Nie mam najlepszego zdania o sobie samej, wytrącono mnie z chwiejnej równowagi.


Trzeba się czymś zająć. Motto na dziś:


Potrzebuję dwudziestej pary spodni. Natychmiast.

piątek, 17 lutego 2012

Okres przejściowy

Mateo osiągnął właśnie jeden z momentów krytycznych w rozwoju niemowlęcia. Jest to mianowicie czas, kiedy dziecko bardzo dużo chce ale bardzo niewiele może. W związku z tym od czubka głowy po koniuszki tłustych paluszków przepełnia go frustracja. I pragnienie czynu.
Wzięty na ręce wygina się we wszystkie strony, sięga tu i tam, żwawo się rozgląda, chwyta co ma w zasięgu łapek, więc trzymanie go przypomina próby opanowania kłębowiska węży. Muszę bardzo uważać, bo ulubionym celem są moje okulary. Kocha też bawić się maminymi włosami, te, które nie zdążyły wypaść po porodzie, niechybnie zostaną wyrwane. Auć.
Posadzony w foteliku wierzga, pręży się i usiłuje z niego wyjść. I prawie mu się udaje.
Położony na podłodze turla się całkiem sprawnie i w kilka chwil potrafi się przemieścić z jednego końca pokoju do drugiego. Niestety, nie panuje jeszcze w pełni nad tym procesem, moduł planowania w małym mózgu najwyraźniej jest dopiero w fazie rozruchu i za każdym razem przemieszczanie kończy się tak: "gdzie ja jestem i co ja tu robię ratunku uaaaaaa uaaaa uaaaa!". Obłożony zabawkami przekręca się na brzuszek i usiłuje je wszystkie zgarnąć pod siebie, kiedy któraś ucieknie, Młodemu włącza się alarm dźwiękowy. Bardzo, ale to bardzo głośny. Naprawdę bardzo.
Podczas jedzenia posiłków umownie zwanych "stałymi" (czyli maziowatych papek) łapie miskę, poluje na łyżeczkę, energicznie wierzga (potrafi celnym kopem wytrącić mi z ręki to czym akurat usiłuję go nafaszerować, nosz Chuck Norris istny).
Niecierpliwie czekam na raczkowanie. Jeszcze z półtora miesiąca męki i Młody będzie samobieżny. Wspominam te momenty w rozwoju dziewczynek z rozrzewnieniem - ot chowało się wszystkie niebezpieczne rzeczy, puszczało małego gremlina na podłogę i, o cudzie, SPOKÓJ był. Dziecinka czworaczyła radośnie i znajdowała sobie różne ogólnorozwojowe zajęcia: a to possała sznurówki tatowych butów, a to wygrzebała i zeżarła zapomniany biszkopcik spod kanapy, a to wysypała płyty/książki/zabawki z półek. I CISZA była, panie. CISZA. I dało się żyć ;)

True story

"Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść..... Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki....
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami... Zeszły!
Na to dziecko :
-...bo to są buciki mojego brata ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają..... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach"


Kto ma dzieci ten wie, ile w tym bolesnej prawdy :P

czwartek, 16 lutego 2012

Kim jesteś?

Czy raczej - której półkuli mózgowej używasz. ;)



Left or right?

“I am the left brain. I am a scientist. A mathematician. I love the familiar. I categorize. I am accurate. Linear. Analytical. Strategic. I am practical. Always in control. A master of words and language. Realistic. I calculate equations and play with numbers. I am order. I am logic. I know exactly who I am.”

“I am the right brain. I am creativity. A free spirit. I am passion. Yearning. Sensuality. I am the sound of roaring laughter. I am taste. The feeling of sand beneath bare feat. I am movement. Vivid colors. I am the urge to paint on an empty canvas. I am boundless imagination. Art. Poetry. I sense. I feel. I am everything I wanted to be.”

Cóż, z powyższego wynikałoby, że na przykład ja, lewej półkuli nie tylko nie używam, ale chyba nawet nie posiadam ;P

Start :)

Nic nie leczy udręczonej duszy tak dobrze jak pączki z lukrem :) Jest 9.30, zjadłam już 5 jednego po drugim i od razu mi lepiej, serce nie boli, dusza nie jęczy, świat nie uwiera :P Za to spodnie uwierają, ale co tam, to się spali kiedyś, dziś wizjom strasznych kalorii i fałdek na brzuchu mówię stanowcze "won mi stąd"! :D


Oto mój podkład muzyczny na dziś, świetny do kiwania się z pączkiem w zębach ;) Jak zjem wszystko co przygotowałam na dzisiaj to przestanę być motylkiem ;) ale kogóż to obchodzi... Pomyślę o tym jutro :P


Smacznego wszystkim! :))

16.30. Dziewięć i więcej się nie zmieści :D Teraz krople miętowe i raphacholin na wątrobę i trawiiiimy... ;)

wtorek, 14 lutego 2012

Love is in the air...

First it goes like this:


Then it goes like this:



Because...




Have you ever thought about it?

St. Valentine is the saint patron of lovers and mentally ill. Which is basically the same thing.
Happy Valentine's Day!
]:->