sobota, 12 listopada 2011

piątek, 11 listopada 2011

Wszyscy kochają weekendy

Weekend w pełnym rozkwicie. Mateusz wczuł się w klimat i dał taki koncert, że padłam i nadal nie mogę się pozbierać. Ania chora, Zuza znudzona. Nie wiem co gorsze.

Słaniam się ze zmęczenia, ale nerwy trzymają mnie jeszcze w pionie. Terapeutycznie wpatruję się w boskiego Gavina Rossdale'a. Och.


czwartek, 10 listopada 2011

A jednak...

Dalsza inwestygacja zasikanej afery ujawniła nowe okoliczności... Otóż, ze wstydem przyznaję, że mózgiem operacji była Zuzia ;)
Zapytana, co jej strzeliło do głowy, objaśniła, że chciała oglądać Cartoon Network cały czas, i nie chciało jej się wychodzić do toalety. Taaaa. Zakaz oglądania CN przez 4 dni i tygodniowy ban na kontakty z sąsiadką powinny załatwić sprawę. Zuzia ryczy jak bawół, śmiertelnie obrażona,w swoim pokoju. Co jakiś czas wściekle rzuca - "Aaaaaa, maaama mnie nie luuubiiii!" (swoją drogą mistrzostwo emocjonalnego szantażu, nic tylko się uczyć od niewinnego dziecięcia...)
Chyba zaczynam siwieć. Zamiast robić dzieci, należało zająć się czymś prostym, relaksującym i pożytecznym, na przykład konstruowaniem w garażu czołgu z puszek po konserwach.

Poza tym, o zgrozo, zbliża się kolejny długi weekend. Stężenie rodziny na metr kwadratowy mieszkania osiągnie stan alarmowy. Aaaaa HELP... ;)

środa, 9 listopada 2011

Dziecięce igraszki

Zuzia spędzała dziś popołudnie i wieczór ze swoją przyjaciółką. Zamknęły się w pokoju, było cicho, więc nie wnikałam co tam robią. A panienki niefrasobliwie i radośnie wpadły na genialny pomysł i... nasikały do kosza na śmieci. Oczywiście brakło im celności i obsikały również podłogę, szafkę i kawałek ściany :) Kiedy to zobaczyłam, trafił mnie ciężki szlag. Zapytane, któż to okazał się takim tytanem intelektu, sprytnie pokazywały jedna na drugą. Ania, jako bezstronny świadek utrzymuje, że pomysłem błysnęła sąsiadka ;) Ale to nieistotne, liczy się efekt wszakże.
Powycierałam, umyłam podłogę, dzieciątka zostały opieprzone i stosownie ukarane. Wszystko przy akompaniamencie ścieżki dźwiękowej by Mateo, który darł się w sypialni jak zarzynany kojot (spał dzisiaj tylko 2 godziny około południa i wieczorem był już w stanie agonalnej histerii, usypiałam go ponad godzinę).

Emocje opadły, Zuza i Ania zalogowane w wannie, mycie, płukanie. Pochyliłam się nad Anią, a ona w tym właśnie momencie postanowiła poćwiczyć niedawno nabytą umiejętność skakania... Wyrżnęła mnie z rozpędu w kość jarzmową. Zobaczyłam jasność, przed oczami zawirowały konstelacje a z ust wyrwało się ciche: o kurrrrr..." ;) W tym momencie w sypialni znowu rozwrzeszczał się Mateo...
Wieczór był, innymi słowy, iście upojny ;)

Trzeba mi twardego resetu, więc w słuchawkach gra bardzo głośno, ustawione na repeat :))):

Bądź samowystarczalny :P

Fejsbuk od rana wprawił mnie w dobry humor :) 
Oto prawdziwe wyzwanie... :P



Aż  mi się zaśpiewało:

wtorek, 8 listopada 2011

Pełnia

Dziś pełnia. Bynajmniej nie szczęścia ;) ale księżyca. U nas wiąże się zwykle z nocną masakrą - ani dzieci ani ja nie śpimy dobrze.
Dodatkowo Mateusz był dziś szczepiony, polało się trochę krwi i łez. Czekamy na ewentualny odczyn poszczepienny, który, mam nadzieję, nie wystąpi; jeśli jednak wystąpi to noc będzie szczególnie urozmaicona. Chyba na wszelki wypadek nastawię sobie kawę w termosie...

poniedziałek, 7 listopada 2011

Ania powiedziała...

Wychodzimy z przedszkola, jest wieczór, ciemno, na niebie rosnący księżyc.
Ania (patrząc w niebo z dumą): Mamusiu, księżyc jest już naprawiony!
Ja: ???
Ania: Był malutki i chudy a ja chciałam duży, więc zabrał mnie do niego Filli Fairy i posklejałam go klejem...

Uwielbiam dziecięce opary absurdu.

niedziela, 6 listopada 2011

3 miesiące

Dwa dni temu Mat oficjalnie skończył 3 miesiące. Te najgorsze, kiedy dziecko skupia się głównie na jedzeniu, ulewaniu, wydalaniu i wrzasku, w dowolnych proporcjach :)
Położony na brzuszku potrafi wysoko unieść głowę, czasem udaje mu się samodzielnie przeturlać z brzucha na plecy (przeraża go to bardzo i za każdym razem wybucha płaczem). Uśmiecha się do zabawek i próbuje je łapać; zaśmiewa się w głos i zabawnie gulgocze kiedy się do niego mówi. Lubi słuchać śpiewania, więc mama i tata produkują się na zmianę ;) Tata ma ładniejszy głos, ale za to mamusi nie mylą się słowa piosenek.

Ostatnio śpiewam mu to:




Wygląda tak:


Jego oczy zmieniły kolor z granatowych na niebieskie. Cały składa się z fałdek i wałeczków ;) Ledwie się mieści w gondoli wózka.

W nocy śpi zdecydowanie lepiej, czasem przesypia nawet 2,5-3 godziny na raz. Po nakarmieniu i przewinięciu bez problemu daje się znokautować. Pomału oddycham z ulgą i zbieram siły na ząbkowanie ;)
W dzień śpi dramatycznie źle. Zazwyczaj po kilkanaście minut na raz. Najlepiej mu się drzemie w wózku na spacerze, więc idealnie jest w ciągu tygodnia, kiedy muszę odprowadzać i przyprowadzać dziewczynki.
Ogólnie proporcje: "doprowadza mnie do szału tym wyciem/jest rozkosznym misiem" zmieniły się z 90/10 na 50/50. Czyli, jest nieźle.