wtorek, 8 listopada 2011

Pełnia

Dziś pełnia. Bynajmniej nie szczęścia ;) ale księżyca. U nas wiąże się zwykle z nocną masakrą - ani dzieci ani ja nie śpimy dobrze.
Dodatkowo Mateusz był dziś szczepiony, polało się trochę krwi i łez. Czekamy na ewentualny odczyn poszczepienny, który, mam nadzieję, nie wystąpi; jeśli jednak wystąpi to noc będzie szczególnie urozmaicona. Chyba na wszelki wypadek nastawię sobie kawę w termosie...

3 komentarze:

KORONKA pisze...

To ja przyłączam się do Waszego klubu "niespaczy". Ta pełnia coś w sobie ma. Kawa? Nie, może będę szyć? Albo nie wiem co. Marzyć? Też fajnie. A jutro oczy na zapałki.

Paulina pisze...

Ja także się przyłączę, krążąc pomiędzy kaszlącym starszakiem, popiskującym maluchem a ekranem laptopa :-) Zamiast kawy, woda z miodem.

Cuilwen pisze...

:))))
To ja teraz idę poszukać zapałek :P Spaliśmy ze trzy godziny, ale na szczęście bez komplikacji :) Wolny czas powinnam była spożytkować jakoś kreatywnie, ale olałam wszystko, patrzyłam przez okno na księżyc i myślałam o niebieskich migdałach :))