sobota, 16 listopada 2013

Kamień milowy

Matju pokazuje:
- To mama. To tata. Tata Lafau. Mama Eba.
Pytam - a ty kto jesteś?
Odpowiada pokazując na siebie -  Eśtem Mateus!

Mój mały synek, który rozpoczął życie jako mikroskopijna komórka w moim brzuchu, uzyskał samoświadomość. Jestem pełna zachwytu :)

Oprócz tego zdradza zamiłowanie do książek. "Mama citać! Ciem citać!". Citamy więc, te same obrazki po tysiąc razy, a to jest bakłażan a to jest pomarańcza a to owieczka a to dziewięć.
Dziś zafiksował się na Entliczka-pentliczka. "Mamo citać penciciek! Penciciek mamo!" Po dziesiątym razie zwątpiłam w sens życia i porządek wszechświata i przekazałam potomka Mężowi, z prośbą o przejęcie kagańca oświaty. Mąż przeczytał trzy razy i sam chyba zwątpił, bo Matju przybiegł do mnie z książeczką i żądaniem "penciciek citać mamo!". I kolejne sześć razy.

Entliczek pentliczek czerowny stoliczek a na tym stoliczku plecionykoszyczekwkoszyczkujabłuszkowjabłuszkurobaczek....




Podejście naukowe zawsze jest najlepsze

Padłam.



I wszystko jasne ;)

Poranna fala weekendu


Done!
Uwielbiam Bukowskiego. Każda jego książka to skarbnica gorzkiej mądrości na wiele okazji.

Weekend. Tupot drobnych stópek, perlisty śmiech różowych usteczek, malutkie lepkie łapki wplątane w moje włosy, białe ząbki wbite w moje przedramię, chude kolanko celujące w mój tyłek, dźwięczne głosiki wiercące mi dziury w obolałym mózgu. Weekend!
Chociaż, wyjątkowo, po tym weekendzie nie spodziewam się niczego złego. Ostatni tydzień był dla mnie tak niedobrym przeżyciem, że teraz musi być już tylko lepiej.


Dziś zamierzam być ZEN.



piątek, 15 listopada 2013

czwartek, 14 listopada 2013

Uśmiech

Powiem tylko tyle - obejrzałam i mam banana na twarzy :D Tańczyłabym z tym panem :D
Dance like no one's watching! :D

środa, 13 listopada 2013

I jeszcze jeden i jeszcze raz

Kolejny mój cytat z "House of leaves"

“I want something else. I'm not even sure what to call it anymore except I know it feels roomy and it's drenched in sunlight and it's weightless and I know it's not cheap. Probably not even real.”

Przedziwna książka. Nawet typografia jest dziwna, pokręcona i równie niepokojąca, jak treść.


wtorek, 12 listopada 2013

Cytat dnia

Z genialnej, dziwnej książki, która mnie aktualnie skleja i trzyma.

“Who has never killed an hour? Not casually or without thought, but carefully: a premeditated murder of minutes. The violence comes from a combination of giving up, not caring, and a resignation that getting past it is all you can hope to accomplish. So you kill the hour. You do not work, you do not read, you do not daydream. If you sleep it is not because you need to sleep. And when at last it is over, there is no evidence: no weapon, no blood, and no body. The only clue might be the shadows beneath your eyes or a terribly thin line near the corner of your mouth indicating something has been suffered, that in the privacy of your life you have lost something and the loss is too empty to share.”

Mark Z. Danielewski "The house of leaves"