sobota, 12 stycznia 2013

czwartek, 10 stycznia 2013

Takie życie...

Nic nie trwa wiecznie. Śmiem twierdzić, że nie trwa  nawet wystarczająco długo, by móc się tym nacieszyć. Po okresie względnego spokoju, kiedy już już zaczynam mieć wrażenie, że wreszcie ogarniam, Los, śmiejąc się złośliwie, syczy przez zęby: "jedną chwileczkę!" i rzuca we mnie dniem całkiem robaczywym.
Nic się nie udaje, wszystko się sypie jak ustawione w rządku kostki domina.

Szarpiąc się z wrzeszczącym wózkiem w śniegowej brei, usłyszałam rozmowę dwóch babć, robiących zakupy z wnukami. Rozmowa ta stała się przyczynkiem do moich dzisiejszych rozważań.
Na moim osiedlu, jak też i na kilkunastu okolicznych, mieszka sporo młodych rodzin z małymi dziećmi. Powiedziałabym, że stanowią one tak z 90% mieszkańców. Większość mam pracuje. Dziećmi zajmują się głównie babcie. Widzę ich mnóstwo: pilnują wnuków na placach zabaw, stoją w kolejkach w sklepie, spacerują z wózkami. Osobiście poznałam kilkanaście.
Nieważne, czy przychodzą z sąsiedniego bloku, czy dojeżdżają z innego miasta (tak, znam nawet babcię, która w niedzielę wieczorem przyjeżdża do Wawy z Białegostoku a w piątek wieczorem wraca). W ich wypowiedziach jak mantra przewija się stwierdzenie: "Co zrobić? Takie życie... trzeba pomóc...". Tu z trzaskiem posypał mi się etos Polskiej Babci, dla której nie ma większego szczęścia, niż opieka nad wnusiami. Otóż, wszystko wskazuje na to, że większe szczęście jednak jest, ale... No wiecie... takie życie, trzeba pomóc.
Kilka lat temu ktoś mi powiedział: "Dziadkowie nie są od niańczenia wnucząt. Oni już swoje odpracowali i należy im się odpoczynek". Uniosłam się świętym gniewem. Niesłusznie. Byłam głupia.
Im więcej mam dzieci, im bardziej jestem zmęczona, tym lepiej rozumiem ten punkt widzenia.

Żeby nie było tak całkiem poważnie - mem na dziś ;)



wtorek, 8 stycznia 2013

Wszystko...

Przesłanie na nadchodzący tydzień ;)
Kuba Sienkiewicz LOVE.

Głowa do góry

Usilnie szukam sensu w tym, co robię. I w tym, czego nie robię. Jak również w fakcie, że nie robię tego co chciałabym. 


Niech fakt, że dowartościowuję się obrazkami z netu będzie miarą mojej desperacji.

W sumie po co komplikować... Prawda jest prosta. Jak ja. ;)