piątek, 4 marca 2011

Anestezja

Trudno mi uwierzyć, że są na świecie ludzie, którzy budzą się szczęśliwi, silni i pełni energii, gotowi na następny cudowny dzień. Sama po obudzeniu czuję się jak króliczek z reklamy Duracella, ten używający Innych Baterii. Albo jak nakręcana zabawka z pękniętą sprężyną.

Ania przyszła dziś do mnie o 3 rano i zaczęła krzyczeć, że chce misia bo miś się zgubił, mamooo znajdź misiaaaa!!!. Nie dała się uspokoić. Nie, żebym spała, oczywiście, że nie, jednakowoż krzyki dziecka o tej porze stanowią co najmniej drobną nieprzyjemność, zwłaszcza dla kogoś, kto skulony pod kołdrą usiłuje opanować dygot i resztkami woli zmusić łomoczące serce do przejścia na normalny tryb. Jestem Matką, więc wytoczyłam się z łóżka i poszłam po misia. "Poszłam" to pewne uproszczenie, bo, nie mogąc polegać na uginających się nogach, przemieszczałam się na czworaka. Tak Panie i Panowie, macierzyństwo to sama słodycz i satysfakcja, toż to oczywista oczywistość, serwowana przez kolorowe gazetki i odmóżdżające poranki telewizyjne, połykana skwapliwie przez ludzi głodnych jakiegoś sensu.
Wrzask dziecka, szczególnie w środku nocy, to potężna broń. Trzeba sporo siły, żeby się mu przeciwstawić, a skąd ma brać siłę ktoś kto czuje się jak obdarty ze skóry? Zrobisz wszystko, żeby tylko był spokój. Jesteś zakładnikiem własnej słabości. Dajcie mi wszyscy święty spokój, niech zniknę, niech już nie będzie nic, tylko cisza i bezruch.
Przydałoby mi się znieczulenie, niestety, wszelkie popularne sposoby, od piwa po blunty, są aktualnie dla mnie niedostępne ;) Telewizji nie lubię, pozostaje internet. I wyobraźnia, ale to niebezpieczny narkotyk, łatwo można przesadzić i robi się jeszcze gorzej :( Co z tego, kiedy wygląda na to, że jestem uzależniona :/
Ach, no przecież jeszcze Neospasminę mam... W szafce zapas, którym można by uśpić średniego słonia :) Trochę pomaga, na jakiś czas ręce przestają się trząść.

Notkę tę pisałam dokładnie 5 godzin, w kilkuminutowych przerwach między podawaniem jedzenia (czy mogę kanapkę z miodem? proszę, proszę, PROOOSZĘĘĘĘ!!!!!!), picia (nie nie to, ja chcę soczku! soczkuuuuu!!!), zmienianiem pieluch, sprzątaniem, noszeniem, pocieszaniem, wycieraniem nosów i tyłków, całowaniem obtłuczonych części ciała, przebieraniem, czyszczeniem plam, podawaniem zabawek, rozsądzaniem ważkich sporów (mamooo, ona mi zabiera!) oraz czynnościami domowymi. To informacja dla tych, którym mogłoby się wydawać, że mam mnóstwo czasu. Otóż nie mam.

11 komentarzy:

delfina pisze...

Witam w połowie na szczyt dnia .Te wszystkie poradniki , słodkie reklamy , usmieszki dzieci ? Gdzie tak jest? Ja tam chceeeeeeee. Ja właśnei odbyłam rytułał ubierania na dwórek by po 10 minutach rozbierac , my ć z błota ich i te maleńkie słodkie butki , czyścvić okrycia , nawalic pół pralki spodni , bluzek , czapek .... bla blaaaaaa blaaaaaa....A tak poza tym to dla mnei net jest jakimś ratunkiem , kontaktem ze światem i zza kratek macierzyństwa zaglądam , zerkam i cieszę się jak misio w zoo , któremu rozbawiony tłum rzuca a to paluszka , a to chrupeczka ... Dobrze , że nie mam tabliczki NIE KARMIĆ ZWIERZĄT ....
Trzymaj się .

Cuilwen pisze...

Ty też...
Dobre z tym zoo, dobreee! :)
Chętnie bym wyszła na dwór, ale nie mogę, stwory jeszcze kaszlą, i mam podopieczną kaszlącą i smarkającą. Od zeszłego tygodnia nie wyszłam z domu, to jest chyba najgorsze ze wszystkiego. Rozmawiam ze znajomymi, którzy gdzieś idą, pracują, coś robią, ludzi widzą, a ja na ludzkie twarze mogę w necie popatrzeć. A jak mi się chce odetchnąć świeżym powietrzem to se okno otworzę... I tak mi życie mija. Jest, innymi słowy, zajebiście.

Małgorzatka pisze...

Przyznam, że w tej ciąży hormony mam jakby inne. Mam doła owszem ale moje ataki paniki pojawiają zdecydowanie rzadziej. Nie pisałam Ci jeszcze, że z nerwicą lękową borykam się gdzieś od 7lat i u mnie napady panicznego lęku pojawiają się przed wyjściem z domu w trakcie dnia, podczas stania w kolejkach,w skupiskach ludzi w ogóle. Do autobusu nie wsiadłam chyba już z 4 lata. No nic,nie ważne. Byłam już w ciężkim stanie kiedy praktycznie nie wychodziłam z domu ale odkąd zaszłam w drugą ciąże praktycznie nic mi się nie dzieje a jeśli nawet zaczyna się lęk to potrafię nad nim zapanować więc mam małe światełko w tunelu;)

Życzę i Tobie poprawy, ja myślałam, że już nigdy nie cofnę się do stanu sprzed 7lat a tu proszę. Ciekawe czy to się utrzyma czy po ciąży wróci do normy..

delfina pisze...

Noooooo , myślisz , że ja byłam na tym dworze , te dziesięc minut???? O nie , nie :D Mam na składzie kobitkę 9-miecięczną i ona zasmarana więc nie ma mozliwości wyjścia . Dziś czkeam na wypłate i jak dostane to jade aż do biedronki na zakupy:DDD Pewnei jak zaczne dzieciary ubierać to mnie entuzjazm opuści:D

KORONKA pisze...

Ewo, ja wiem,że czasem człowiek ma dość "tego wszystkiego" ale dzieci rosną i kiedyś zatęsknisz za tym szukaniem misia w środku nocy, wierz mi. Ja tęsknię... Mój syn ma już 10 lat. A jak był mały dał mi w kość, oj dał. Zawsze miej świadomość, że to jednak jest dłuuuuga chwila, która kiedyś minie. Będziesz mogła wyjść "do ludzi" i robić to co oni, to co chcesz. Wtedy prawdopodobnie będziesz tęskniła za tymi czasami, kiedy dzieci były małe.
Wszystko będzie dobrze
Pozdrawiam
Monika

Cuilwen pisze...

Małgorzatka, współczuję. Na podobną przypadłość cierpi moja siostra, źle już z nią było. To samo miała moja mama... Okropne :(
Przez ostatnie 4 lata, po zaleczeniu depresji poporodowej, miałam błogosławiony spokój i myślałam, że tak już zostanie :/ Najwyraźniej się myliłam, ale jakby co to zawsze mogę skoczyć po magiczne tabletki i uzyskać odroczenie na kolejne parę lat :)
Delfina, no wiesz, myślałam, że sama wyszłaś się dotlenić ;) Miłych zakupów, ach sama bym chętnie pojechała na zakupy, ten dreszczyk podniecenia :)))

Cuilwen pisze...

Moniko, dziękuję :) Póki co, trudno mi w to uwierzyć ;)

delfina pisze...

I co myśłałaś , ze będzie dreszczyk emocji związany z zakupami??? Przecież eni moze byc tak jak byś chciała . Kasy mi nei dowieźli , ooooooo .
Kreatywny zestaw okazła się strzałm w dziesiątke :D Piękne te ściany , naklejeczki .
Koroneczko , ciekawe kiedy zatęskniłaś , czy dopiero teraz??? Ja póki co jeszce wstaje , więc jak przestane to chyba z 5 lat będę się rozkoszować przespanymi w cąłości nockami :D A potem tęsknić , mówisz? Ale czy ja dożyje tej chwili???:DDDDDDD Lece odsmażać pierogi , bo zgłodniało towarzystwo

Małgorzatka pisze...

Ewo- ja nie brałam nigdy żadnych leków i może to był mój błąd, bo zrezygnowałam już z tysiąca prac, 3 kierunków studiów i wielu, wielu ważnych spraw. Bywało, że na studiach siedząc na wykładach dostaławałam takie ataki paniki, że wpadałam w jakiś taki katatoniczny stan, nic nie widziałam na oczy, czarno i tylko ten lęk. No nic, kończę ten smutny temat i ogarniam dziecia do snu:)

Cuilwen pisze...

Małgorzatko, szacun dla Ciebie że dałaś radę bez leków...
Po urodzeniu pierwszej córki miałam takie stany, że byłam niebezpieczna dla siebie i dla niej :/
Paraliż, czarno przed oczami i lęk, niestety znam ten stan :(
Oby Ci dzieć szybko zasnął :)

Małgorzatka pisze...

Bo ja cały czas się łudziłam, że jestem tylko "leniwa" i ten lęk to moja obrona na to, że mi się nie chce. Tak mi zresztą tłumaczono. Za każdym razem myślałam sobie "tym razem dam radę, przecież to nie musi się powtarzać, bo to wszystko zależy tylko ode mnie". A lęk dopadał mnie w najmniej oczekiwanym momencie,w sytuacji w ogóle nie stresowej. np gdy byłam wśród grupy ludzi i dla "normalnie" funkcjonującego człowieka nie było w tej sytuacji co by mogło spowodować lęk.
Grunt, że teraz jest lepiej i marzę żeby tak zostało. A. Właśnie. W poprzedniej ciąży miałam te lęki ale po porodzie w trakcie karmienia piersią ucichły. Nasiliły się gdy skończyłam karmić i wrócił cykl miesiączkowy. Zastanawiam się czy to może mieć jakiś związek z hormonami, no bo teraz jakoś dziwnie tych lęków nie mam, jestem wyjątkowo spokojna i odporna na sytuacje "bez wyjścia".
hmm.