Wczoraj dane mi było uczestniczyć w zebraniu rodziców, dotyczącym marnej sytuacji w klasie Zu. Kilku chłopców jest tak nieznośnych, że nauczycielka jest bezradna. Klasa integracyjna, czworo dzieci z autyzmem. Jeden z "autystów" ucieka z sali, boi się hałasu, nie chce chodzić do szkoły. I tak dalej.
Pokonał mnie tekst ojca chłopca, nazwijmy go "X", który sprawia najwięcej problemów.
"Kiedy usłyszeliśmy, że będzie tworzona klasa integracyjna, specjalnie zapisaliśmy do niej X, bo on jest taki spokojny, odpowiedzialny, opiekuńczy, chcieliśmy, żeby pomagał chorym dzieciom..."
W tym momencie rodzicom dzieci systematycznie bitych przez X szczęki opadły na stół i tam pozostały.
Kolejna sytuacja - mały biznesmen, nazwijmy go "Y" przynosi do szkoły konsolę i pobiera opłaty od kolegów, którzy chcą pograć. Matka Y, najgłośniej oskarżająca nauczycielkę o niekompetencję, poinformowana o działalności syna zrobiła wielkie oczy i zamilkła na dłuższą chwilkę. Auć. Bolało? Powinno ;)
Jednak najzabawniejsza była reakcja ojca X: "Co tu się martwić, zaradny chłopak, nikomu krzywdy nie robi!".
Pierwszy raz zderzyłam się czołowo z takim frontem ignorancji i do dziś mnie głowa boli ;)
Czy to ja jestem nienormalna czy świat schodzi na psy??
3 komentarze:
bosz;/
zdecydowanie świat!
:)
Prześlij komentarz