Nie wiem kto ustanowił Dzień Pluszowego Misia, ale myślę o nim raczej nieżyczliwie. A czemu? Albowiem przysparza mi pracy co roku, wrrr.
Na początku listopada otrzymałam z przedszkola następującą informację:
"26.11 Dzień Pluszowego Misia - tak jak w tamtym roku szkolnym, organizujemy konkurs na najładniejszego i najbardziej pomysłowego misia. Dzieci wykonują misia w domu wraz z rodzicami. W tym roku temat przewodni to "Miś, którego można zjeść". Jurorami w konkursie będą dzieci - twórca wybranego przez jury misia otrzyma nagrodę."
Cóż było robić? W niedzielny wieczór zabrałam się za wykonywanie misia w domu wraz z dzieckiem. Poszłam po najmniejszej linii oporu - zagniotłam kruche ciasto i zrobiłam misiowe ciacha. Ukręciłam lukier, wyciągnęłam kolorowe groszki i postawiłam Średnią przy stole, żeby misia ozdobiła. Działała samodzielnie, ponieważ całą moją uwagę i energię pochłaniało powstrzymywanie wyjącego Najmłodszego od ataku desantowego z powietrza na blachę z misiami.
Rezultat mógłby śmiało startować w konkursie z okazji Dnia Pluszowego Zombie ;) Ale grunt, że miała co zabrać do przedszkola.
Misiowa rodzinka zombie:
Konkursu oczywiście nie wygraliśmy (och, doprawdy nie wiem czemu :PPP ) ale misie były pyszne :P
6 komentarzy:
leżę i płaczę ze śmiechu :D piękne te zombie misie :) u nas też był dzień misia, ale nie musiałam wielce się angażować, wystarczył pluszak ;)
piękne! z którego przepisu zrobiłaś?
Dzięki :P
Zrobiłam w końcu ze swojego osobistego przepisu na kruche ciasto, bo za bardzo byłam zmęczona, żeby kombinować z czymś nowym, lepiłam te misie i padałam na pysk ;)
Nasze przedszkole kładzie najwyraźniej duży nacisk na integrację wewnątrzrodzinną ;) Ciekawe jakiego misia będę produkować za rok ;)
phi,ja Ci daję nagrodę głowną:P
nienawidzę lepić ciasta:/
:*
Prześlij komentarz