wtorek, 22 maja 2012

A takie tam

Ulubiony sposób Średniej na powrót z przedszkola. Przeklinam tę hulajnogę twardemi słowy, bo przez nią powrót trwa dwa razy dłużej i po drodze trafia mnie szlag.



Młody już unosi nogę, stojąc przy meblach, i uczy się balansować. Obczaił też, że zamiast klapać z rozpędu na tyłek, wygodniej i mniej boleśnie jest siadać, zginając nogi. Brawo, mój mały geniuszu! ;)
Straszny z niego wielbiciel pilotów do sprzętu. Co za szczęście, że tego towaru mamy w domu dostatek - jakieś 9 sztuk ;)


4 komentarze:

Małgorzatka pisze...

Ja mam dla Heli rowerek trójkołowy do którego jestem za wysoka więc naciąga mi się kręgosłup:/ Dziadkowie wpadli w zeszłym roku na pomysł kupna hulajnogi ale uświadomiłam ich jak będzie wyglądał spacer z ową hulajnogą i w końcu nie kupili :P

Brawa dla Mateo:)

Cuilwen pisze...

Taaa, w ogóle wszystkie pojazdy dla dzieci to kaszana przy naszym wzroście :/ Też chodzę zgarbiona :/

Małgorzatka pisze...

no;/ tak samo jest z wózkiem spacerowym:/

Cuilwen pisze...

A ja mam spacerówkę z regulowanymi rączkami, dzięki Bogu :) Maclaren Techno XLR, jedyny wózek, który nie był do 15 kilo, bo 15 kilo to moje dzieci ważą jak mają półtora roku... ;)