Niniejszym oświadczam publicznie, że żałuję iż zabraliśmy Zuzi smoczka. Jeszcze dwa tygodnie temu dziecko jak było śpiące to samo wołało "mama, spać!", szło do łóżka, brało smoczka i zasypiało. Bez mojego udziału i bez najmniejszego problemu.
Od tygodnia, odkąd nie ma smoczka, są problemy z zasypianiem. Na początku niewielkie, ale z każdym dniem coraz gorsze. Powinno być chyba odwrotnie... Tak mi się przynajmniej wydawało.
Drzemka zamienia sie w absolutny koszmar, położenie dziecka do łózka kończy się histerią, rozpaczliwym płaczem, wiciem, kopaniem, wyrywaniem i czasem torsjami. Zuza nie umie się sama uspokoić, ciągle woła o smoczka:( Do tego doszła jeszcze choroba, nocne pobudki. Zrobiła się jeszcze bardziej nerwowa, płaczliwa, wrzaskliwa. Wszystko "nieeeee!!!". Ja wiem, trzeba cierpliwości, ale skąd ją brać?
Obawiam się ze niedługo padnę z wyczerpania jak ochwacony koń. Ja się do tego po prostu nie nadaję :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz