środa, 20 lutego 2008

Dziś bardzo pesymistycznie.

Niniejszym oświadczam publicznie, że żałuję iż zabraliśmy Zuzi smoczka. Jeszcze dwa tygodnie temu dziecko jak było śpiące to samo wołało "mama, spać!", szło do łóżka, brało smoczka i zasypiało. Bez mojego udziału i bez najmniejszego problemu.
Od tygodnia, odkąd nie ma smoczka, są problemy z zasypianiem. Na początku niewielkie, ale z każdym dniem coraz gorsze. Powinno być chyba odwrotnie... Tak mi się przynajmniej wydawało.
Drzemka zamienia sie w absolutny koszmar, położenie dziecka do łózka kończy się histerią, rozpaczliwym płaczem, wiciem, kopaniem, wyrywaniem i czasem torsjami. Zuza nie umie się sama uspokoić, ciągle woła o smoczka:( Do tego doszła jeszcze choroba, nocne pobudki. Zrobiła się jeszcze bardziej nerwowa, płaczliwa, wrzaskliwa. Wszystko "nieeeee!!!". Ja wiem, trzeba cierpliwości, ale skąd ją brać?
Obawiam się ze niedługo padnę z wyczerpania jak ochwacony koń. Ja się do tego po prostu nie nadaję :(

Brak komentarzy: