poniedziałek, 3 marca 2008

Nigella ruleeeez

Najlepszy z Mężów wczoraj wrócił z USA. Zuza utonęła w nowych zabawkach, mnie też skapnęło cos niecoś;) Między innymi książka kucharska.
Mam taką dziwną manię - uwielbiam książki kucharskie. Kocham czytać przepisy, analizować, porównywać i czasem nawet wypróbowywać co prostsze potrawy. Oczywiście zawsze robię się przy tym okropnie głoda i przypuszczam co jakiś czas gwałtowne ataki na lodówkę. Pewnie dlatego wyglądam tak jak wyglądam, ale co tam :)
Tym razem Mąż dostarczył mi książkę Nigelli Lawson jeszcze niedostępną w Polsce. Oboje uwielbiamy Nigellę L. i nie wiem kto bardziej - Raf czy ja. Jest mi dokładnie obojętne jakie sa jej przekonania polityczne, wyznanie, czy jest inteligentna, jak sie ubiera i czy ma w życiu prywatnym wredny charakter. Kocham patrzeć jak gotuje i już ;)
"Nigella express" to 130 przepisów na potrawy, ktore mozna przygotować w kilka(naście) minut. Twarda oprawa, gruby papier. Jeden przepis (przejrzyście, w formie ponumerowanych punktów ) na stronie, zeby nie trzeba było odwracać kartek w trakcie gotowania. Przed każdym przepisem - krótkie omówienie, często pełne humoru. Do tego absolutnie piękne zdjęcia - co poniekóre miałam ochotę polizać;) Oczywiście są tam i takie potrawy, ktorych raczej nie przyrządzę, niby skąd mam wziąć małże na przykład... Ale większośc jest jak najbardziej do wykorzystania, mniam mniam. Nawet te dziwaczne angielskie miary nie są przeszkodą, bo już dawno temu Małżonek zaopatrzył mnie przezornie w komplet porządnych amerykańskich miarek kuchennych oraz elektroniczną wagę, i te cholerne cupy i ozy nie mogą mnie powstrzymac :P
Wczoraj cały dzień przeglądałam tę książkę, wkutek czego w nocy śniły mi się talerze z puddingami, ciasta, lody i pieczony drób :P Jestem głodnaaaa :)

4 komentarze:

Sabina pisze...

Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze ma takie dziwne zboczenia jak ja. Gotowanie to swoją drogą, ale przepisy i oglądanie jak inni gotują,to to co uwielbiam. Mogłabym cały dzień gapić się w Kuchnie TV i mam też książkę J. Oliviera, on też świetnie gotuje. A jeżeli chodzi o te paskudne angielskie miary, to mam piękną ściągę. Pozdrowienia od mamy Zuzi

Kajka pisze...

Ewka, dla poprawy hmoru zapraszam Cię do wspólnej zabawy blogowej. Jeśli się nie zdecydujesz, nie szkodzi.
Należy napisać 6 śmiesznych wiadomości o sobie na swoim blogu, podając wcześniej reguły zabawy i link do bloga, który wciągnął Cię do gry. A potem zaprosić do zabawy 6 znajomych u siebie na blogu i na blogach tych osób.

Unknown pisze...

Mam te ksiazke od jakiegos czasu, wydanie brytyjskie. Tam na wewnatrznych okladkach jest zdjecie zawartosci spizarni i jest mnostwo polskich produktow! Cwikla z chrzanem, grzybki marynowane i jeszcze kilka innych (nie chce psuc zabawy, wiec nie mowie jakie i gdzie) :)

Cuilwen pisze...

OOo, dzięki:) Poszukam, będę miała zabawę :P Nie zwróciłam uwagi na okładkę a tam faktycznie jest zdjęcie spiżarni :)
Książka jest super, już wypróbowałam ze 3 przepisy:)