środa, 20 stycznia 2010

Pieluchowanie - podsumowanie

Od trzech miesięcy pieluchujemy Anię w wielorazówki, więc mogę już coś niecoś powiedzieć na ten temat.
Jestem... rozczarowana. Pieluchy wielorazowe mają dla mnie jedną, jedyną zaletę (tę, z powodu której zaczęłam ich używać) - sa wielorazowe, więc nic sie nie marnuje. I to jakby było na tyle.

Odkąd zakładamy wielorazówki, Ania miała tylko przez 2 pierwsze tygodnie ładną pupę bez odparzeń. Potem zaczął się istny koszmar - odparzenia, zakażenia, drożdżyca. Doszło do tego, że zakładałam jej pampersy w celach leczniczych.
Okazało się że Ania źle znosi polar przy pupie, więc hasło "wielorazówki zachowują się prawie tak samo jak jednorazówki i pupa pozostaje sucha" nie ma u nas zastosowania. Po każdym siknięciu trzeba zmienić pieluchę, bo na skórze robią się wżery. Wyobraźcie sobie przewijanie 19miesięcznego ruchliwego i wściekłego dziecka co 40 minut albo i częściej (czasem rzadziej na szczęście). Ryk za każdym razem i walka wręcz.
Używamy tylko pieluszek składanych, bo w prawie żadne gotowe dostepne na rynku Ania sie nie zmieści. Te nieliczne, w które się zmieści są drogie - jako że odpadają kieszonki z polarkiem w środku, z wygodnych rozwiązań pozostawałyby nam tylko pieluchy formowane bawełniane, konopne i bambusowe - nie dośc że drogie to schną całą wieczność i trzeba by ich kupić dużo...

Czego nie dowiedsziałam się z reklam wielorazówek:

- że najlepiej prać je w specjalnych środkach. Zwykłe proszki (nawet niektóre dziecięce, sprawdziłam) i większość ekologicznych sie nie nadają - ze względu na zawartość enzymów (w połączeniu z moczem resztki enzymów podrażniają skórę) bądź mydła (zapycha pieluchy i traca chłonność). Czy musze dodawać, że proszki/płyny do pieluch nie są z tych najtańszych?

- że żeby prać je na 40 czy 60 stopni (bez gotowania), wypadałoby kupić środek odkażający w proszku, który dodaje się do normalnego środka piorącego.

-że ich pielęgnacja JEST pracochłonna, wbrew temu co twierdzą reklamy. Zdejmowanie otulacza i pieluchy z kupą tak, żeby nie ubrudzić wszystkiego wokół jest dla mnie co najmniej kłopotliwe, bo Anka nie lubi przewijania i ucieka, wierzga tudzież się wyrywa. Potem trzeba zaprać pieluchę (można mydłem galasowym - drogie; można mydłem odplamiającym czy marsylskim - tańsze ale po pewnym czasie zapycha pieluchę...). Papierki do łapania kupy też kosztują , i sprawdzają się w zasadzie tylko w przypadku konsystencji hmmm... stałej :) Jesli kupka jest rzadsza, na pieluszce i tak będą plamy do zaprania. Kiedy dziecko ma biegunkę to ... bez komentarza.

- że trzeba je co jakis czas odtłuścić i JEDNAK wygotować... Nie tyle w celu zdezynfekowania, co w celu usunięcia złogów ze środków piorących, moczu i twardej wody.

- że są niewygodne - syndrom "mrówczego odwłoka" ;), utrudniają siadanie i chodzenie. Niektorym mniejszym dzieciom zbyt szerokie pieluchy utrudniaja rozwój motoryczny. Są sztywniejsze i znacznie grubsze od cienkich, elastycznych pampków. Ania przez to nie lubi wielorazówek, niektórych nie cierpi szczególnie, usiłuje zerwać je z pupy i płacze.

Mój entuzjazm, na początku wielki, opadał i opadał aż w końcu nic z niego nie zostało. Z moich doświadczeń wynika jasno, że to niekoniecznie jest tańsze rozwiązanie, chyba że ktoś używa zwykłej tetry z Allegro 10szt/17 zł i uniwersalnych otulaczy, które podobno starczaja na długo (mówię podobno, bo te, ktore mierzyłam, na niespełna półtorarocznej Ani się nie dopinały).
Na pampersy wydajemy przeciętnie 120 zł/miesięcznie, czasem mniej. Na same środki piorace i dezynfekujące oraz papierki poszło mi około 65 zł na miesiąc, nie liczę zakupu pieluch (dobre są droższe, wiadomo) oraz kosztów ciągłego prania (częste zmiany pieluch=sterta prania co drugi dzień a czasem codziennie), podwójnego płukania, spłukiwania i zapierania kup (to takie ekologiczne jest? zużycie wody jest IMO spore...).
Nie twierdzę, że nikomu sie to nie opłaci - opłaci sie być może tym, którzy mają mniejsze i wolniej rosnące dzieci (najlepiej odporne na polar - najwygodniejsze i najbardziej ekonomiczne wydaja mi się kieszonki z polarem), tym, którzy sobie sami uszyją pieluchy i tym, ktorzy zakupią je dla pierwszego dziecka a nastepnie wykorzystają przy nastepnych.

Największa korzyść jaką odniosłam ze stosowania pieluch wielorazowych to docenienie jednorazówek :) Kiedy Anka znowu zaczyna mieć tylek pawiana i trzeba ją przestawić na pampersy na parę dni, odczuwam ogromną ulgę :) Nie zrezygnujemy z pieluch wielo, ale na pewno nie będzie to nasz podstawowy sposób na życie. Pampki rządzą :D

Teraz o pozytywach, czyli co mogę z czystym sumieniem polecić:

- biała tetra bambusowa (dostępna czasem na allegro) - cudo. Bardzo chłonna, od nowości miękka (nie straciła miękkości po wielu praniach w twardej wodzie), błyskawicznie schnie i, co bardzo ważne, trzyma kształt. Pieluszki nadal sa kwadratowe i można je dzieki temu równo i schludnie złozyć dowolna metodą.

- kolorowa tetra bambusowa Kikko (kupowałam w Naszym Dziecku) - te same zalety co wyżej, z wyjątkiem kształtu - niestety zrobiły się wąskie i prostokątne, chociaż miały być kwadratowe. Ale za to mają piekne kolory :)

- wełniane otulacze. Mam Storchenkinder i Disanę, nie wierzyłam, że sie sprawdzą a jednak :) Wełna naprawdę nie przepuszcza wilgoci (inna sprawa, że ja bardzo często zmieniam pieluchy i nie dopuszczam do potopów). Pupa się nie przegrzewa, są mięciutkie i wygodne.

- pieluchy konopne (używam Babykicks Duz-it-all oraz prefoldów, kupione oczywiście u Ani w Ekobaby) - chociaż niektóre (prefoldy) robią się z czasem twarde jak decha i trzeba je pomiętosić przed założeniem, sa super chłonne, doskonałe na wkład do kieszonki (jeśli ktoś może używać kieszonek...).

Marta zapytała mnie kiedyś czy włożyłabym w pieluchy wielorazowe noworodka. Wtedy odpowiedziałam "tak". Jednak teraz, bogatsza o trzymiesięczne doświadczenie, zmieniam zdanie ;)


4 komentarze:

Kajka pisze...

Uff, oszczędziłaś mi dylematów i wyrzutów sumienia, że się nie przekonałam. Moje Ty Guru chustowo-pieluchowe ;)

Małgosia pisze...

To Cie wzielo, na nie-!...
No coz, ja tez pieluchowanie wielorazowe uwazam za trudne. Niestety. Ale mam chlopaka i w jednorazowkach mam wrazenie ze maluch sie przegrzewa (niektorzy strasza ze od tego bezplodnosc potem!). W wielorazowkach nie. Moze to tez kwestia tego ze od prawie samego poczatku, od drugiego miesiaca probujemy z wielo. Czasami tez go wysadzam zgodnie z EC. Przyzwyczajenia i nawyki dla dziecka robia swoje i trudno je zmienic. Teraz ma 6 mies, i jakos dajemy rade na wielo prawie zawsze. Nawet teraz spi w nich:) Rowniez polecam bardzo welniane gacie plus cokolwiek w srodku, co dobrze chlonie - najbardziej lubie ten zestaw:)

Cuilwen pisze...

Wiesz, ja nigdy nie twierdziłam, że pieluchy wielorazowe sa niefajne. Może i są fajne dla kogoś - Wam pasują i super.
U nas raczej kwestia bardzo delikatnej skóry - obie moje dziewczynki błyskawicznie sie odparzają, taki typ i już. Dziewczynki zresztą są ciut bardziej wymagające w zakresie higieny okołopieluchowej, ze względu na budowę anatomiczną.
Teraz Anka mi biega w otulaczu z prefoldem w środku i co jakiś czas płacze i usiłuje ściągnąć tę pieluche bo jej niewygodnie chodzić. Tekstu o spowalnianiu rozwoju motorycznego nie wymyśliłam sobie z głowy, przytrafiło sie to koleżance - chusta w żabce + szerokie pieluchy = spory kłopot z raczkowaniem.
Po prostu pieluchy wielorazowe okazały się byc czymś jakby nieco innym niż się spodziewałam i niż mi przedstawiano. Jednak cieszę się, że spróbowałam.

Marta pisze...

Ewa, bardzo dziękuje Ci za ten wpis. Niesiona na skrzydłach Twojego etuzjazmu zgłębiam tajniki wielorazowego pieluchowania. Twoje doświadczenia ostudziły mnie trochę, i skłaniam się ku wersji mieszanej, a nie tylko czystej wielo ;) Zobaczymy jak będzie. pisz więcej o swoich uwagach, bo, jak zwykle zreszt, są bardzo zdroworozsądkowe i wolne od jakiejkolwiek ideologii :) Za co szczególnie je cenię.