czwartek, 18 marca 2010

MaTilda czyli cierpienia (s)tworzenia

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam książki Tone Finnanger, po prostu się zakochałam. Widać brakowało mi jakiegoś hobby, odkąd chusty odpadły (Ania na widok chusty/nosidła krzyczy "nie ciem oopppaaaaa! i płacze oraz ucieka). Mam juz maszynę i mocne postanowienie, ze Będę Szyć, zakupiłam trochę materiałów, co nieco wygrzebałam z odzysku i zabieram się do dzieła :)
Na pierwszy ogień poszła lalka, szyta z wykroju na anioła. Jakoś te tildowe anioły z wytrzeszczem dla mnie nie teges, ale lala jak najbardziej :)
O Święci Pańscy co ja przeżyłam :) To pierwszy mój w życiu szyciowy projekt, nie licząc podszywania zasłonek, więc staram się być dla siebie i efektu moich starań pobłażliwa ;)
Najpierw odrysowałam pracowicie wykrój na materiale. Jakoś do mnie nie dotarł fakt, ze ręce i nogi trzeba odrysować 2 razy, zorientowałam się dopiero podczas wypychania, ze czegoś mi brakuje ;) Ale nie uprzedzajmy faktów...
Przeszycie na maszynie tych wszystkich obłości jest wg. mnie czynem niemalże nie do przejścia. Starałam się jak mogłam, głównie dlatego, że szycie ręczne w moim wykonaniu wyglądałoby duuuzo gorzej ;) Ale i tak MaTilda jest nieco bułowata, nieforemna i kanciasta, a z twarzy przypomina Miss Piggy, a nie te śliczne aniołki z kartoflanym noskiem, ktore mozna obejrzeć w książce :)
A mocowanie się z szyciem to był dopiero początek... Potem trza było to wyciąć i wywrócić na drugą stronę. Bezcenna okazała się pałeczka do chińskiego zarcia. Podczas wywracania popuszczały szwy. Arrrrghhh. Jak już skończyłam wywracanie i zaczęłam wypychanie, spostrzegłam z refleksem szachisty, ze brakuje mi, a raczej MaTildzie drugiej ręki i nogi. No to dawaj od początku odrysowywanie, za bary z maszyną, wycinanie i wywracanie :)
Wypchałam lalkowe nogi dość porządnie, a potem zorientowałam się, ze nalezało je przeszyć pośrodku i tym samym zrobić lali kolana, coby mogła sobie elegancko siedzieć. Przeszyłam nogi z wypełnieniem w środku, dzięki czemu lalkowe "kolanka" są krzywe jak cholera. I tutaj los zdecydował za mnie co do stroju dla MaTildy - miała mieć jasne giezło z koronką, ale te niewydarzone nogi trzeba było schować, więc dostała spodnie :)
Przyszywanie rąk to temat na osobny rozdział. Naklęłam się przy tym więcej, niz przy wszystkich pozostałych czynnościach. Efekt mojej działalności miłosiernie skrywa polarowy sweterek ;)
Nie miałam pojęcia jak przyszyć włosy, książka w tym względzie wypowiada się dość enigmatycznie, więc zrobiłam to na czuja. Skutkiem czego niezbędny okazał się berecik, żeby przykryć to i owo ;)
Oczy MaTilda ma narysowane markerem permanentnym, a rumieniec - różowym cieniem do powiek Pupy.
Muszę przyznać, ze niezależnie od efektu, bawiłam się wyśmienicie. No i mam głębokie przekonanie, ze przebrnęłam już przez podstawową trudność, a dalej będzie tylko lepiej :)
Oto bladolica (z surówki lniano-bawełnianej) MaTilda na placu boju:



Dosiadająca groźnego rumaka ;)

W końcu znalazła sobie miejsce na półeczce i tam osiadła. Dopóki Zuzia jej nie zaanektuje ;)



9 komentarzy:

Gabryjelov pisze...

Jest boska.I wiem co czułaś ja jestem na etapie szycia królika;)W zeszłym miesiącu zakupiłam maszynę.Co ja się na prułam...Zaokrąglenia są masakryczne,wymagają na prawdę zręczności.Królik nie gotowy bo się na razie zraziłam...pojedyncze elementy nie pozszywane do kupy wyglądają nie zachęcająco...ale wezmę się za to niebawem,jak mi przejdzie:)

Gabryjelov pisze...

Poza ty, ja mam zły materiał...bo czysty len...szyje się strasznie!A chciałam zapytać o książkę jaki nosi tytuł i gdzie takową można zakupić bo ja nigdzie nie mogę dostać i tylko korzystam z blogowych porad:)

Cuilwen pisze...

Dzięki :) Z bliska moja lala wygląda znacznie gorzej niż na fotach, ale i tak jest fajowa :D

Książki mam trzy: "Sew pretty homestyle", "Sewing springtime gifts", "Sewing Christmas gifts". Wszystkie trzy kupiłam w empiku, przez internet, jak będziesz szukać to koniecznie w wyszukiwarce empikowej zaznacz opcję "z importu", bo oni to sprowadzają chyba z UK.
Jest tam też masa tildowych książek po niemiecku :)
Z wykroju szyje się znacznie prościej, ja w ogóle nie wyobrażam sobie szycia "z głowy" :) Nie poddawaj się, nawet jak coś nie wyjdzie to i tak bedzie fajnie, zobaczysz :)
Jak masz drukarkę to tutaj są wykroje tildowe zeskanowane, wydaje mi się że można je wydrukować w formacie A4:
http://picasaweb.google.ca/pimparossa2008
http://picasaweb.google.pl/begnise
http://picasaweb.google.com/agoluszewicz

Cuilwen pisze...

A ja właśnie mam zamiar kupić zwykły len, bo te lniane lale wydają mi sie jakieś takie... eleganckie :D

Gabryjelov pisze...

Oj dzięki wielkie.Tak mi też się podobają zwłaszcza te lniane...ale...hm...zobaczymy co mi z tego królika wyjdzie.Zmobilizowałaś mnie i się za to zabiorę:)Jak skończę na pewno pokaże...:)

Marta pisze...

Świetna laka!!! Nie widać, że krzywa ;) Z lnu szyje się fatalnie. Bardzo brzydko wychodzą łuki. Nawet cięcie tego po prostej jest trudne.

Kajka pisze...

ŁAAAAAAAAAŁŁLŁ!!!!

Kajka pisze...

ŁAAAAAAAAAŁŁLŁ!!!!

Marta pisze...

Jeszcze obejrzałam sobie na powiększeniach szczegóły. I szczęka mi opadła. Ten kapelusik jest uroczy. I prawdziwe spodnie! Dawaj więcej.